niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 3

Wcale nie podoba mi się, że musiałam tu przyjść, wcale nie podoba mi się, że muszę patrzeć na ten cyrk, a kompletnie w ogóle nie podoba mi się, że jest tu też on i Daniel. W takiej chwili po prostu myślę, że:
Każdy powinien mieć tak przejebane...
Tylko, że jedynie ja potrafię wpakować się w takie bagno. Siedzę w kącie wielkiego salonu razem z koleżankami Celiny i lustruję wzrokiem Hilde, który ciągle gapi się na mnie rozmawiając z Fannemelem w dodatku gdzieś z tyłu czuję wzrok Daniela, a na mnie patrzy się co chwilę Johann z Celiną, którzy wkręcili sobie, że coś między nami się stało. 
Nie jeszcze nic się nie stało, ale wyczuwam, że jeśli będę tak bezczynnie siedzieć i gawędzić z koleżankami Celiny to coś może się stać. 
-Wiesz Celina Cię lubi, zawsze dużo o Tobie opowiada.- Zwraca się do mnie po cichu jej siostra. 
-To fajnie, ja też ją lubię. 
-Ale ja miałam do Ciebie mieszane uczucia. Zawsze myślałam, że lecisz na Johanna i wykorzystasz jakąś chwilę, żeby on ją zostawił i był z tobą. 
-Cóż....Wiesz każdy ma prawo mieć swoje zdanie. 
Cóż może jakieś 3-4 lata temu gdy dość poważnie kręciłam z Johannem tak by było, ale teraz....
Johann to Johann. 
-Ale zmieniam zdanie wiesz.- Kontynuuję brunetka.-Widzę jak na siebie patrzycie z Tomem. Świata po za sobą nie widzicie. 
Ohhh... Ja nie widzę świata z nim skarbie, nawet nie wiesz jak się mylisz. 
Najchętniej uśmierciłabym go jakoś boleśnie. 
-Wiesz to nie...
-Ja wiem, że pewnie wolicie zostać w ukryciu jeszcze przez jakiś czas, więc nie martw się milczę jak grób. 
Jak Hilde nie przestanie się na mnie gapić to zaraz ja mu wykopię grób, ale w sumie to działa w dwie strony. Koniec gapienia się na niego. 
-Dzięki to.....- Chcę coś wytłumaczyć, ale dziewczyna mi przerywa. 
-W każdym razie jest tu taki ładniutki, chudziutki blondynek. 
-Fannemel? 
-Nie jest wyższy. 
-Gangnes?- Pytam jeszcze. 
-Nie jego znam. Zresztą chodzi mi o takiego jasnego blondyna. Teraz się na mnie patrzy, stoi z Hilde i Fannemelem. 
-Tande...- Mówię i zamieram. 
Czy  jej się podoba Daniel? 
-Śliczny jest prawda.- Mówi dalej.- Ty jesteś z nimi dużo bliżej niż ja czy nawet Celina. 
-Nie przesadzajmy. Kumpluje się tylko z Johannem.- Mówię. 
-Ale jesteś z Hilde. - Powtarza, a mnie szlag trafia. 
Przecież z nim nie jestem.
-Posłuchaj...- Chcę znów powiedzieć, ale mi przerywa. 
-Nie wiesz może czy jest wolny i mam u niego szansę? 
-Tak Daniel jest wolny.-Wzięłam wdech. 
-To super. Nie można przecież pozwolić, żeby taki facet się marnował. 
-Tak właśnie. Przepraszam, ale idę do łazienki.-Powiedziałam i wstałam. 
Wszystko wymyka się spod kontroli. 
Poszłam do kuchni i nalałam sobie soku pomarańczowego. 
-Jak tam? -Zapytał się Daniel wchodząc do kuchni. 
-Dobrze, chyba masz nową wielbicielkę. 
-Ooo... Schlebiasz mi. 
-To nie ja.- Śmieję się i klepię go w ramię. 
- Jeśli nie ty, to nie jestem zainteresowany. Wystarczą mi...
-Tak wiem. Narty i lodówka.- Zaśmiałam się 
 Jak się bawisz?- Zapytał. 
-Znakomicie.-Przewróciłam oczami. 
- Czyli widzę tak jak ja.-Odparł Tande. - Spadamy stąd? 
-Ale tak razem? -Zapytałam. 
-Yhym...-Przygryzł swoje wargi...
-Kuszące, ale nie mogę.
-Boisz się Johanna?- Zapytał z ironią, a ja nic nie odpowiedziałam. - Matko, ty serio się go boisz?! 
- Po prostu nie lubię jak on za dużo myśli....
-Skarbie, on tylko udaję. Nie znam drugiego tak bezmyślnego człowieka jak on. Zakładaj kurtkę, czekam w aucie. -Powiedział i wyszedł z kuchni. 
Gdy już wymknęłam się bez zauważenia i siedziałam razem z Danielem w samochodzie zapytałam się: 
-Nie uważasz ,że to głupio urwać się z imprezy zaręczynowej.
-Oni są tak zajęci sobą, że nie zauważą. 
-Podwieziesz mnie do domu? -Zapytałam, gdy ruszył. 
-Nie.
-Dlaczego?
-Bo jedziemy do mnie. - Odpowiedział i się wyszczerzył. -Przecież muszę spędzać czas z moją dziewczyną lodówką, więc zabieram cię na moją randkę z nią. 
-A czyli mam randkę z lodówką.- Zaśmiałam się. 
-I trochę ze mną.- Spojrzał się na mnie.- Powiedzmy, że za to nie będziesz mi winna tej drugiej kawy. 
-Ooo...Będę miała czyste konto. Wreszcie.- Zaśmiałam się. 
-Nie był bym tego taki pewny.- Puścił mi oczko i zatrzymał się na pasach. 
-Jak to?
-Jakby nie patrzeć to dzisiaj też Cię uratowałem przed okropną nudą. 
-Yyyy... Tak jakby to mnie też trochę zmusiłeś.-Odpowiedziałam. 
-Ale ja wiedziałem, że bardzo chcesz. Nie dziękuj. Pójdziemy na jeszcze jedną kawę i wtedy mi podziękujesz. 
-Jesteś niemożliwy.-Odpowiedziałam, a on zaparkował pod blokiem. 
Po kilku minutach byliśmy w mieszkaniu, rozebraliśmy się trochę i pierwsze co zrobiliśmy to poszliśmy do kuchni. 
-Dziś na naszej randce z lodówką zjadłbym spaghetti a ty? Masz na coś ochotę. 
-Spaghetti brzmi bosko.-Odpowiedziałam. 
-To musisz mi pomóc.
-Spodziewałam się tego. 
Gdy siedzieliśmy już z miskami pełnymi makaronu na jego łóżku,a z wieży leciała cicho jakaś muzyka zaczęłam:
-Fajne te twoje randki z lodówką. Chyba zacznę je praktykować. Wreszcie mama nie będzie narzekać, że mało jem. 
-Twoi rodzice już wrócili do domu?
-Jutro wracają.
-Pewnie się cieszysz. 
-Cóż...Nawet nie zauważyłam ,że ich nie było, bo są tak pochłonięci pracą, więc....
-Jesteś okropna.
-Wiem.- Odpowiedziałam. 
-Ale to w Tobie lubię i jeszcze jesz jak niemota wiesz? -Powiedział i dotknął miejsca nad moimi wargami,a potem się przysunął i tak po prostu zaczął całować. 
W międzyczasie odłożył nasze miski i zaczął rozpinać moją bluzę..
-Daniel.-Starałam się coś powiedzieć, ale z obcym językiem w buzi było to trudne. 
-Yhym..
-W sumie jebać to...-Powiedziałam, gdy ten się ode mnie trochę odsunął i spojrzał w oczy. 
-I świetnie.-Uśmiechnął się, a potem pchnął mnie tak, że leżałam na łóżku, a on przygniótł mnie swoim ciałem. 
Obudziłam się i za oknem było już całkowicie ciemno. Rozejrzałam się po ciemnym pokoju, w którym cicho grała muzyka i zobaczyłam, że nie jestem u siebie w pokoju, a obok mnie śpi Daniel. 
Cholera. 
Nie schodząc z łóżka próbowałam poszukać swoich spodni i telefonu, żeby zobaczyć, która godzina. 
Gdy już miałam Iphone w ręku zobaczyłam jedną nową wiadomość od Hilde.
"Wiem z kim wyszłaś i licz się z konsekwencjami." 
 -Coś się stało?- Daniela najwidoczniej obudziły moje bluzgi. 
-Nie.- Powiedziałam odkładając telefon. 
-To śpij skarbie. - Wtuliłam się w jego klatkę i próbowałam zasnąć, ale ciągle miałam treść smsa przed oczami. 
Każdy powinien mieć tak przejebane...
_____________________
Hejcia! Jestem i ja . Nawet dzień wcześniej. Nie bijcie za to u góry, ale na prawdę nie miałam dziś weny i zmuszałam się bardzo, żeby wgl coś napisać,żeby Was nie rozczarować,ale pewnie i tak to zrobiłam :P 

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Rozdział 2


- Chciałbym mieć taką minę wychodząc ze szkoły. 
-Studiujesz?- Zapytałam siedząc w samochodzie Forfanga. 
-Nie no co ty.- Odpowiedział Daniel. -Ale to nie zmienia faktu, że gdy kończyłem lekcje  nie miałem zbyt ciekawego wyrazu twarzy.
-Studia są inne. Dość odmienne.- Odpowiedziałam. 
-Róża? Czemu jesteś taka szczęśliwa?- Zapytał podejrzliwie Forfang. 
-A nie mogę?- Odpowiedziałam pytaniem na pytanie. 
-Możesz, ale przecież ty jesteś wieczną pesymistką, dość aspołeczną w dodatku. Tryskać tak uśmiechem i być w dobrym humorze to do Ciebie dosyć niepodobne. 
-Nie masz już się czego czepiać?- Zapytałam. 
-Mam. Mogę czepiać się mnóstwa rzeczy, ale tego nie robię, bo jestem Twoim kochanym kumplem z ulicy obok, przyjacielem oraz kolegą ze szkolnej ławki z liceum. 
-Ile tytułów sobie nadałeś.- Zaśmiał się Daniel. 
- I to jeszcze niezbyt słusznie.- Powiedziałam. 
-Niby jaki tytuł nie jest słuszny?- Zapytał. 
-Domyśl się głupolu. - Pokazałam mu język. 
-Ja do Ciebie tak ładnie, że jesteś moją przyjaciółką, a ty mnie od głupoli. Dzięki. Muszę z Tobą przeprowadzić poważną rozmowę we dwoje. Wieczorem, bo chyba wiem jaki jest powód tego Twojego uśmieszku i to mnie niepokoi. 
-Wieczorem nie mogę. Umówiłam się.- Odpowiedziałam. 
- Kurwa wiedziałem. Niepokoi mnie fakt, że chyba wiem z kim.
- Że co?- Zapytałam całkiem zaskoczona.
To nie czas, pora i miejsce, żeby o tym mówił. 
Zwłaszcza przy prawie obcym chłopaku.
-Te Wasze śmieszki przy wybieraniu pierścionka. Umówiliście się?- Zapytał, a mnie zatkało, bo jakby tak mamy spotkać się dziś na kawie, ale od razu po wybraniu tego cholernego pierścionka, ale i nie bo przecież chodzi mu o wieczór. Wieczór spędzam z Hilde.
Cholera. 
-Tak, rozgryzłeś nas.- Powiedział Daniel i się do mnie uśmiechnął. 
Jestem mu tak cholernie wdzięczna. 
-Fajnie, ale w sumie i nie fajnie. Obiecajcie, że nawet jak Wam nie wyjdzie to....
-Idziemy tylko na kawę.- Powiedziałam wysiadając z samochodu na parkingu podziemnym. 
-W sumie teraz to już dwie.-Szepnął mi.- Ta następna to za uratowanie Ci dzisiaj tyłka i mam nadzieję, że wiesz co robisz.
- Też mam taką nadzieję.- Odpowiedziałam.- Dziękuję.
-Podziękujesz na tych dwóch kawach.- Zaśmiał się i ruszył na przód w stronę Johanna. 
Gdy znaleźliśmy się już u jubilera, a Johann powiedział ekspedientce o jaki pierścionek mu chodzi, ta pokazała nam go z bliska, zapytał się:
-Może być? Nie jestem pewien. 
- Jak dla mnie jest ładniejszy niż na stronie i wcale nie mówię tego, żeby jak najszybciej stąd wyjść.-Powiedział Daniel. 
-To prawda. Jest ładny.- Potwierdziłam.
-To biorę.- Wyszczerzył się.
-To całe wariactwo jest chore,ale on się cieszy.- Przyglądał się mu Daniel.
-Cóż... Każdy pieprzy sobie życie na własny sposób. On to zrobi mając 20 lat i biorąc ślub. Może szaleństwo to też jakiś rodzaj szczęścia?
-Nie wybacz. Ja się nie dam do tego przekonać.- Zaśmiał się ,a ja razem z nim.
-Może to i lepiej, bo sama nie wiem czy w to wierzę.- Uśmiechnęłam się.
-Johann...Będziemy Ci jeszcze na coś potrzebni?- Zapytał nagle Daniel.
-Nie idźcie już sobie na waszą randkę, tylko pamiętajcie... Nie chcę, żeby dwójka moich przyjaciół w przyszłości rzucała się sobie do gardła.
-Nie masz się o co martwić.- Mruknął Daniel i wyszedł ze mną od jubilera.
-To kawa jak się umawialiśmy czy coś innego?
-Dopasuję się do Ciebie.- Odpowiedziałam.
-Czyli kawa.- Uśmiechnął się.
Poszliśmy do kawiarni. Ja zamówiłam zieloną herbatę, a Daniel jakąś kawę. Cały czas opowiadaliśmy sobie o dziwnych rzeczach, śmiejąc się z nich dopóki nie dostaliśmy zamówienia.
-Mówił Ci już ktoś, że masz ładne oczy.- Uśmiechnął się do mnie Daniel.- W sumie dziwne gdyby nikt Ci tego nie powiedział.
A ja zastygłam w bezruchu, z filiżanką przy ustach.
-Nikt mi jeszcze tego nie mówił.- Uśmiechnęłam się odkładając na stolik naczynie z napojem.- Ty też masz całkiem, całkiem. Muszę przyznać, że są wysoko na mojej liście.
-Wysoko? Nie najwyżej?- Powiedział zaskoczony.
-No nie...Przykro mi.- Powiedziałam, a ten się zaczął śmiać.
-Trudno. Powiedz mi przynajmniej jaki szczęściarz jest przede mną.
- Mój...
-A tak twój były.-Nie dał mi skończyć.- Kumam.
Tak mój były, albo i niezupełnie były? Wczorajszy wieczór był dosyć dziwny. Cóż... W każdym razie spotykamy się dzisiaj na kolacji. U niego.
-To z kim spotykasz się wieczorem jeśli można wiedzieć?- Zapytał Daniel.
-Tak...Jasne, jasne. Ze starym kumplem. Wiesz trochę się nie widzieliśmy i chcemy się spotkać, pogadać.- Okłamałam go.
-Rozumiem, a gdzie był?- Dopytywał się.
-Teoretycznie blisko, praktycznie w innej galaktyce.-Powiedziałam.- A ty jak spędzasz wieczór?
-No wiesz ja i randka z moją dziewczyną czyli lodówką.
-Ty coś w ogóle jesz?-Zapytałam.- Wybacz, ale jak dla mnie jesteś wychudzony.
-Przestań. Wcale nie. Zresztą odezwała się ta gruba.
-No wiesz...Mi nie pasuje bycie płaską deską. Po prostu tak mam i moja mama też tak miała, powiedziała, że zmieniła jej się figura jak urodziła pierwsze dziecko. No czyli wiesz jeszcze trochę będę płaska. Nie będę się spieszyć jak nasz kolega.- Zapewniłam.
-Ja też.-Odpowiedział.
-Nie jesteś z tego rodzinnego typu?- Zapytałam.
-Jestem. Mam trójkę rodzeństwa. Chciałbym mieć kiedyś kobietę i później jeszcze dzieci, ale to dość odległe plany. Na razie mam 3 dziewczyny i zajmuję się tylko nimi. Lodówkę i moje dwie narty.
-No ta lodówka to pewnie zwłaszcza Cię pochłania.- Uśmiechnęłam się.
- Z drugą kawą wcale nie żartowałem. Muszę mieć coś za Twoje krycie. Chociaż sam nie wiem przed czym.
-Dobra, rozumiem. To kiedy i gdzie?
-Zgadamy się na fejsie.
-Okej.- Odpowiedziałam.- Będę się już zbierać. Muszę kupić jeszcze kilka rzeczy, a potem to już sam wiesz.
-Jasne, leć.- Odpowiedział.
-Do zobaczenia.- Pomachałam mu i wyszłam z kawiarni.
Później wróciłam autobusem do domu, starałam jakoś się ubrać. Wyglądać całkiem ładnie, ale jak stanęłam przed lustrem i spojrzałam sobie prosto w oczy wiedziałam, że nic z tego nie będzie i popełnię kolejny błąd.
Dwa razy do tego samego bagna się nie wchodzi.
Ludzie się nie zmieniają.
Przecież to nie ma sensu i czy ludzie będą o nas wiedzieć czy nie... Co to da?
Rzuciłam się na łóżko w samej bieliźnie i wybrałam numer Hilde:
-Halo? Rose co się stało?
- Nie przyjdę.- Powiedziałam prosto z mostu.
-Dlaczego? Stało się coś?
-Tom, bo ja nie chcę. Nie mogę. Nie powinnam. Chcę iść własną drogą i kiedyś kogoś na niej spotkać. Mieliśmy szanse nie wyszło nam.
-Bo nie traktowaliśmy tego poważnie.
-Nie Tom, ty nie traktowałeś tego poważnie.
-Ale chcę zacząć, brakuje mi Ciebie.
-Jakoś sobie poradzisz. Nikt nie jest niezastąpiony. Zresztą...Ja nie zniosłabym faktu gdyby historia zatoczyła koło.
-Ale nie zatoczy.
-Kiedy ja nie jestem przekonana.- Powiedziałam.
-To przyjdź. Porozmawiamy.
-Nie, bo jak przyjdę to wiem jak to się skończy. Tom nie chcę, żebyśmy mijali się bez słowa na ulicy, ale nie mogę też z Tobą być. Chcę, ale nie mogę. Zachowujmy się jakby to między nami nigdy się nie wydarzyło. Jakbyś był tylko kumplem mojego kumpla.
-Chyba za dużo ode mnie wymagasz Rose.- Odpowiedział i zakończył rozmowę.
Każdy powinien mieć tak przejebane...
 _________________
Hej witam Was w piękny poniedziałek. 
Rozdział z serii pierdolę nie poprawiam :P 
Ale mam nadzieję,że Wam się podoba i zostawicie komentarz :* 
 To nie boli XD
Chyba,że macie stłuczone 10 palców.

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Rozdział 1



 -To przyjdę z kumplem i mi pomożesz. 
-Johann, ale wiesz, że...
-Proszę, proszę, proszę... Zależy mi.
-Może to przemyślisz?- Mruknęłam przez telefon. 
-Chcę to zrobić, jestem tego pewny. 
-No to skoro jesteś tego pewny to zaczekaj jeszcze jakieś 5 lat. Nic ci się nie stanie jak poczekasz. 
-A ty dlaczego nie chciałaś na niego czekać. – Syknął wściekły.
-Bo ja bym się nigdy nie doczekała i ty o tym doskonale wiesz. 
-Proszę jesteś dziewczyną. Masz niezły gust, ładnie się ubierasz, gdybym nie miał Celiny to bym się za ciebie brał. To jak pomożesz mi? To babskie sprawy. Nie chcę niczego spaprać. 
-Jak musisz to przyjdź z tym kimś. Kimkolwiek on jest. 
-To mój przyjaciel z kadry! Zobaczysz polubisz go tak samo jak mnie. Będzie takim drugim głosem w tej sprawie. –Powiedział podekscytowany.
-Przychodź czekam. 
Zaparzyłam sobie w kuchni spokojnie najciemniejszą jak się dało herbatę i ją osłodziłam. Po czym usiadłam do stołu z laptopem. Nie minęła chwila, a usłyszałam, że drzwi do domu się otwierają, a  potem zamykają z impetem. 
-Co ty do niej się nie puka.- Usłyszałam tylko wrzask Forfanga z przed pokoju, a potem wszedł do mojego pokoju. 
-Gdzie jesteś? - Wydarł się gdy zobaczył, że nie ma mnie tam gdzie jestem praktycznie zawsze. 
W łóżku.
 - Jadalnia. - Opowiedziałam i dalej wgapiałam się w ekran czytając tłumaczenie nowego odcinka serialu. 
W końcu Johann i jego kumpel wparowali do jadalni, a ja musiałam zrobić przerwę w oglądaniu  serialu i  zapoznać się z nowym znajomym.
-Cześć Johann. 
-Cześć, cześć. Chodźmy do Ciebie co? Masz dużo gniazdek w pokoju, a będą nam potrzebne. Mamy laptopy i musimy znaleźć coś wyjątkowego. 
-Myślałam ,że żartujesz.-Westchnęłam, a więc cała ta farsa to prawda. 
- Też tak myślałem, dopóki nie przyjechał po mnie w 3 minuty. Krzycząc, że musi to zrobić już, teraz. Tak w ogóle to Daniel jestem. 
-Sorry z tego całego wariactwa zapomniałam się przedstawić. Rose.- Odpowiedziałam. 
-Już, już.  Prowadź księżniczko. Nie mamy czasu. -Powiedział Johann, a ja zabrałam tylko laptopa ze stołu i herbatę. 
Siedziałam na łóżku oparta o ścianę, obok mnie Daniel, a Forfang siedział przy moim długim na całą szerokość ściany blacie. 
-Co Ci odbiło?- Zapytałam szukając tego pierścionka. - Masz 20 lat. Laska Ci nie ucieknie, a jak ucieknie to znaczy, że to nie ta. 
-Rose ma racje. To głupi pomysł. - Potwierdzał Daniel
-Zamknij się Róża.- Wymówił z trudnością moje imię po polsku. 
-Dobra, dobra tylko tak mówię ok? A może wpadliście? Wiesz dziecko to nie koniec świata, nie trzeba od razu brać ślubu i innych tego typu...
- Nie wpadliśmy! Czemu Wasza dwójka tak po prostu nie może zrozumieć, że ją kocham! 
-Ale po co te zaręczyny od razu. Jeśli ją kochasz to poczekaj te 5 lat. Wtedy będziesz kochać ją tak samo i to będzie odpowiedniejszy wiek do ślubu. Czy ty serio chcesz mieć żonę w wieku 20 lat?
-Chcesz być mężem w wieku 20 lat?- Zadał pytanie Daniel. 
-Ja jestem pewny, że...
-To za 5 lat też będziesz tego pewny. Laska Ci nie zwieje. – Próbowałam mu przetłumaczyć.
-To czemu ty od niego zwiałaś?- Zapytał.
-Ale Johann, ja i on to inna bajka. Dzieliło nas zbyt wiele. Byliśmy z innych światów, a on mnie nie kochał tylko wykorzystywał. To jest zasadnicza różnica między Twoim związkiem, a moim. 
-Co za on? -Zapytał Daniel. 
-Nieważne.- Mruknęłam. 
-Sam chciałbym wiedzieć, ale Rose mówi tylko, że był starszy, dużo wyjeżdżał, dużo ją zdradzał i nigdy nikomu o niej nie mówił i.....
-Starczy Forfang. Morda w kubeł i szukaj tego pierścionka. - Wysyczałam zła.
-Widzisz...Biedaczka nadal rozpacza. - Humor mu powrócił.
-Wcale nie rozpaczam. Minęło pół roku. Jest okej. Cieszę się życiem i nie martw się nadal myślę, że kiedyś znajdę kogoś kto mnie pokocha, ale naprawdę.... Nie tak jak on. 
-Nie zdradziła nawet jego imienia.... Więc nie można mówić po imieniu. 
-Nie chcę nigdy w życiu słyszeć tego imienia i cieszę się, że nie wiesz jakie to imię.- Powiedziałam przeglądając strony. 
-Może ten?- Zapytał Daniel, byłam mu wdzięczna, że chcę przerwać durną dyskusje między mną, a moim kochanym sąsiadem.
-Zależy co dziewczyna lubi w pierścionkach. 
-Mnie się pytasz. Nie moja dziewczyna.- Powiedział. 
-Ja też ledwo co ją znam.- Odpowiedziałam.- Forfang? Wypowiedz się. 
-Ja....Ja....Ja nie wiem. Nie wiem jakie pierścionki zaręczynowe ona lubi. Skąd mam to wiedzieć. Nigdy mi o żadnym nie opowiadała. 
-Nie dajmy się zwariować. Pierścionek w tym wszystkim nie jest najważniejszy. Zresztą na pewno jej się spodoba. 
-Przy tej paniusi wcale nie byłbym tego taki pewien.- Szepnął mi do ucha, tak żebym tylko ja mogła usłyszeć, co skutkowało moim śmiechem. 
Daniel niewątpliwie był czarujący, przystojny, sympatyczny. Był w moim typie. Blondyn, wysoki, niebieskie oczy...Właśnie oczy. To były jedne z najcudowniejszych jakie widziałam. 
-Szukajmy dalej. Potem wybierzemy najładniejsze. -Zarządził Forfang. 
-Mam tego dosyć.- Mruknął po 15 minutach. Ile można patrzeć się na pierścionki. Przecież one wszystkie są prawie identyczne.- Mówił cicho Daniel, tak żeby Johann nie usłyszał. 
-Zgadzam się.- Odpowiedziałam. 
-Masz coś ciekawego?- Zapytał i spojrzał w ekran mojego laptopa.-Ej oszukujesz! Kupujesz buty kiedy ja muszę patrzeć na to żelastwo. 
-Wybacz, niech to będzie nasza tajemnica, okay?- Zapytałam równie cicho jak on. 
-Za chronienie tajemnic się płaci.- Powiedział pewnie. 
-Ahh...Tak to jaka jest cena?
-Powiedzmy, że jutrzejsza kawa?- Odpowiedział.
-Okay.- Powiedziałam.- Niech będzie. Widzę, że nie cenisz się drogo jako powiernik sekretów. 
-Cóż może skorzystasz z tej opcji jeszcze nie raz...- Flirtowaliśmy. 
-Co wy robicie?- Odwrócił się od swojego laptopa Johann i przewrócił oczami. 
-Naradzamy się w sprawie pierścionka, ale jednak nie jest taki ładny jak nam się wydawało na początku, więc Ci go nie pokażemy. 
-Właśnie.-Odpowiedziałam zaszokowana. 
Chyba właśnie poznałam mistrza kłamstw na poczekaniu. 
Chociaż nie, to niemożliwe. 
Nikt nie pobije w tym Toma Hilde.  
-Wiedziałem, że jak co do czego przyjdzie to i tak sam znajdę ten pierścionek! Patrzcie i podziwiajcie.-Powiedział Johann i podał nam swojego laptopa. 
-Ładny.-Powiedziałam byleby zakończyć jak najszybciej te męki. 
-Tak przepiękny. Musisz go kupić.- Powiedział Daniel, bo miał już tego dosyć chyba tak samo jak ja. 
-To świetnie, bo jutro jedziemy po niego razem do sklepu. -Odpowiedział.- O której kończysz wykłady Róża?
-12. 
-Będziemy po Ciebie pod uczelnią.- Stwierdził i zaczął pakować swój dobytek do torby. 
-Nie możesz go kupić sam? Już i tak powiedzieliśmy Ci co o nim myślimy.- Starał się Daniel. 
-Ale w Internecie, a sklepie to wielka różnica! 
-Dobra, dobra. Będziemy. Spoko. - Powiedziałam, żeby go nie drażnić. 
Chyba i tak był tym bardzo przejęty. 
Świat oszalał, żeby zaręczać się w wieku 20 lat, przecież to będzie katastrofa, a on z tą Celiną to nawet dwa lata nie jest. 
Chłopacy wyszli, a ja znów zostałam w domu sama. Cisza, spokój i rodzice zrobili sobie wakacje w grudniu. Lepiej być nie mogło. Niestety jak to w życiu bywa cisza i spokój muszą zostać brutalnie przerwane ,a nastąpiło to gdy poszłam otworzyć drzwi, a w nich stał Tom Hilde.
Każdy powinien mieć tak przejebane...
-Cześć. Mogę wejść?
-No nie bardzo. Czego chcesz?- Zapytałam. 
-Mam tak z tobą rozmawiać w progu?- Zapytał lekko się uśmiechając. 
- Ja nie chcę w ogóle z Tobą rozmawiać.- Odpowiedziałam zgodnie z prawdą. 
-Daj mi 10 minut. - Powiedział.
-Dobra wchodź, ale tylko dlatego, że boję się, że sąsiedzi nas zobaczą. 
Zawsze był dobrym aktorem. 
- Ostatnio nie było u nas w porządku. 
-Nas nie ma i tak naprawdę nigdy nie było.- Odpowiedziałam siadając przy biurku. 
-Przestań...
-Tak...To były tylko urojenia małej dziewczynki, bo chciała, żeby ktoś ją pokochał. Tylko, że ty mnie wcale nie kochałeś. Nigdy.
-Może o tym nie wiesz...Jesteś młoda, nie winie Cię za to, ale ludzie okazują sobie miłość na różne sposoby. 
-Może i bym uwierzyła w Twoje bajeczki gdybym nie wiedziała jaki jesteś naprawdę. Po co tu jesteś? 
-Bo za tobą tęsknie.
-Błagam Tom. Jestem młoda, głupia, ale nie całkiem bez mózgu. Co konkurs w PŚ masz inną laskę. Dla Ciebie świat to łapanie chwili, życie teraźniejszością, a ja chcę mieć w przyszłości stabilną rodzinę i męża, który będzie mnie kochać.  Oczekujemy od świata zupełnie czegoś innego i najlepiej będzie jeśli każde z nas pójdzie w swoją stronę. Inną stronę. 
-Ale brakowało mi ciebie przez te 6 miesięcy, przez te 6 miesięcy próbowałem zapomnieć. Walczyłem żeby nie przyjść, ale cholera nie mogę sobie tak kompletnie odpuścić. 
-Tom...- Spojrzałam w jego oczy i o ile Tande miał jedne z piękniejszych par oczu jakie widziałam tak Hilde przodował w tym rankingu. Zawsze miał oczy pełne ciepła i był miłym człowiekiem, dopóki nie poznało się jego nocnej strony.-Tom ja nie chcę być kimś niewidzialnym, jakimś chorym punktem zaczepienia, nie mogę być z człowiekiem o dwóch twarzach. Nie mogę być z kimś kogo czasami bardzo kocham, a jak pokaże swoją inną stronę to nienawidzę i wcale nie chcę, żebyś się zmieniał. Nic z twoich zmian nie będzie, bo ludzie się nie zmieniają, a ja nie umiem cię zaakceptować. Wybacz może gdybym urodziła się parę lat szybciej, może nie dzieliłoby nas tak wiele, ale ja już nie umiem Ci zaufać, bo jesteśmy z dwóch innych światów. 
-Ale mnie kochasz. - Powiedział i kucnął przed moim fotelem obrotowym, na którym siedziałam. 
-Może i jestem romantyczką, ale sama miłość nie wystarczy. Przerabialiśmy to i było kiepsko. Nie chcę do tego wracać. 
-Gdybym powiedział wszystkim o Tobie, gdybym się zmienił ograniczył imprezy. 
-Tom ja dwa razy do tego samego bagna nie wchodzę. 
-Ale gdybym....
-Dla mnie ta sprawa jest zakończona. Bagno nigdy nie zmieni się w jakiś piękny strumyk. Nie mam do Ciebie zaufania. 
-A pozwolisz mi je odbudować? -Spojrzał jeszcze raz w moje oczy, a ja w jego. 
Przepadłam.
Jeśli Tom Hilde jest naprawdę takim dobrym aktorem niech go piekło pochłonie. 
-Nie wiem czy mam siłę.- Odpowiedziałam i znów spojrzałam na niego, kucającego przy moim krześle, gapiącego na mnie. 

Każdy powinien mieć tak przejebane...
_______________
Heeej!
 Ten rozdział nie miałbyć tak psychiczny, ale wiecie na początku musi tak być, żeby na końcu było jak chcę i żeby w trakcie opowiadania wydarzyło się to co chcę. Postaram się, żeby następne były mniej psychiczne, ale nie mogę obiecać. Dacie wiarę,że w wordzie na lapku to miało 6 stron, a jak przerzuciłam się na komputer to tylko 4? O.o 
W każdym razie rozdziały będą mniej więcej takiej wielkości i będą pojawiać się raz na tydzień w poniedziałek chyba, że wyrobię się szybciej to wtedy będę dodawać w weekendy :P Ale generalnie to raczej nastawiajcie się na poniedziałek. :P To jak zostaje ktoś czytać ten psychiczny badziew? 

sobota, 9 stycznia 2016

Prolog

Mogłam czekać milion lat, mogłam dalej żyć w swojej złotej klatce, do której nie dochodziły żadne zgrzyty ze świata zewnętrznego. 
Tylko po pewnym czasie takie szczęście przestało mnie zadowalać,
 wcale nie byłam żadną wonderful women, 
a on żadnym supermenem. 
Nie chciałam się oszukiwać, chciałam czegoś prawdziwego, stabilnego.
 Choćby to miało przynieść łzy i rozpacz chciałam kochać i być kochaną. 
Chciałam, żeby ktoś zapewniał mnie o tym czynami każdego dnia,
 a nie głupimi słowami.
 Szkoda tylko, że nikt nie powiedział głupiej smarkuli,
 że tak trudno jest być romantyczką w tym popieprzonym świecie.
Każdy powinien mieć tak przejebane....
****
Witam, witam i o zdrowie pytam coś porąbanego o Norwegach,bo właśnie na to mam ochotę :P
Rozdziały co poniedziałek.
Czyli następny już 11.01, bo wtedy ten cudowny dzień tygodnia :/