- Chciałbym mieć taką minę wychodząc ze
szkoły.
-Studiujesz?- Zapytałam siedząc w
samochodzie Forfanga.
-Nie no co ty.- Odpowiedział Daniel. -Ale
to nie zmienia faktu, że gdy kończyłem lekcje nie miałem zbyt ciekawego
wyrazu twarzy.
-Studia są inne. Dość odmienne.-
Odpowiedziałam.
-Róża? Czemu jesteś taka szczęśliwa?-
Zapytał podejrzliwie Forfang.
-A nie mogę?- Odpowiedziałam pytaniem na
pytanie.
-Możesz, ale przecież ty jesteś wieczną
pesymistką, dość aspołeczną w dodatku. Tryskać tak uśmiechem i być w dobrym
humorze to do Ciebie dosyć niepodobne.
-Nie masz już się czego czepiać?-
Zapytałam.
-Mam. Mogę czepiać się mnóstwa rzeczy, ale
tego nie robię, bo jestem Twoim kochanym kumplem z ulicy obok, przyjacielem
oraz kolegą ze szkolnej ławki z liceum.
-Ile tytułów sobie nadałeś.- Zaśmiał się
Daniel.
- I to jeszcze niezbyt słusznie.-
Powiedziałam.
-Niby jaki tytuł nie jest słuszny?- Zapytał.
-Domyśl się głupolu. - Pokazałam mu
język.
-Ja do Ciebie tak ładnie, że jesteś moją
przyjaciółką, a ty mnie od głupoli. Dzięki. Muszę z Tobą przeprowadzić poważną
rozmowę we dwoje. Wieczorem, bo chyba wiem jaki jest powód tego Twojego
uśmieszku i to mnie niepokoi.
-Wieczorem nie mogę. Umówiłam się.-
Odpowiedziałam.
- Kurwa wiedziałem. Niepokoi mnie fakt, że
chyba wiem z kim.
- Że co?- Zapytałam całkiem zaskoczona.
To nie czas, pora i miejsce, żeby o tym
mówił.
Zwłaszcza przy prawie obcym chłopaku.
-Te Wasze śmieszki przy wybieraniu
pierścionka. Umówiliście się?- Zapytał, a mnie zatkało, bo jakby tak mamy
spotkać się dziś na kawie, ale od razu po wybraniu tego cholernego pierścionka,
ale i nie bo przecież chodzi mu o wieczór. Wieczór spędzam z Hilde.
Cholera.
-Tak, rozgryzłeś nas.- Powiedział Daniel i
się do mnie uśmiechnął.
Jestem mu tak cholernie wdzięczna.
-Fajnie, ale w sumie i nie fajnie.
Obiecajcie, że nawet jak Wam nie wyjdzie to....
-Idziemy tylko na kawę.- Powiedziałam
wysiadając z samochodu na parkingu podziemnym.
-W sumie teraz to już dwie.-Szepnął mi.-
Ta następna to za uratowanie Ci dzisiaj tyłka i mam nadzieję, że wiesz co
robisz.
- Też mam taką nadzieję.- Odpowiedziałam.-
Dziękuję.
-Podziękujesz na tych dwóch kawach.-
Zaśmiał się i ruszył na przód w stronę Johanna.
Gdy znaleźliśmy się już u jubilera, a
Johann powiedział ekspedientce o jaki pierścionek mu chodzi, ta pokazała nam go
z bliska, zapytał się:
-Może być? Nie jestem pewien.
- Jak dla mnie jest ładniejszy niż na
stronie i wcale nie mówię tego, żeby jak najszybciej stąd wyjść.-Powiedział
Daniel.
-To prawda. Jest ładny.- Potwierdziłam.
-To biorę.- Wyszczerzył się.
-To całe wariactwo jest chore,ale on się
cieszy.- Przyglądał się mu Daniel.
-Cóż... Każdy pieprzy sobie życie na
własny sposób. On to zrobi mając 20 lat i biorąc ślub. Może szaleństwo to też
jakiś rodzaj szczęścia?
-Nie wybacz. Ja się nie dam do tego
przekonać.- Zaśmiał się ,a ja razem z nim.
-Może to i lepiej, bo sama nie wiem czy w
to wierzę.- Uśmiechnęłam się.
-Johann...Będziemy Ci jeszcze na coś
potrzebni?- Zapytał nagle Daniel.
-Nie idźcie już sobie na waszą randkę,
tylko pamiętajcie... Nie chcę, żeby dwójka moich przyjaciół w przyszłości
rzucała się sobie do gardła.
-Nie masz się o co martwić.- Mruknął
Daniel i wyszedł ze mną od jubilera.
-To kawa jak się umawialiśmy czy coś
innego?
-Dopasuję się do Ciebie.- Odpowiedziałam.
-Czyli kawa.- Uśmiechnął się.
Poszliśmy do kawiarni. Ja zamówiłam
zieloną herbatę, a Daniel jakąś kawę. Cały czas opowiadaliśmy sobie o dziwnych
rzeczach, śmiejąc się z nich dopóki nie dostaliśmy zamówienia.
-Mówił Ci już ktoś, że masz ładne oczy.-
Uśmiechnął się do mnie Daniel.- W sumie dziwne gdyby nikt Ci tego nie
powiedział.
A ja zastygłam w bezruchu, z filiżanką
przy ustach.
-Nikt mi jeszcze tego nie mówił.-
Uśmiechnęłam się odkładając na stolik naczynie z napojem.- Ty też masz całkiem,
całkiem. Muszę przyznać, że są wysoko na mojej liście.
-Wysoko? Nie najwyżej?- Powiedział
zaskoczony.
-No nie...Przykro mi.- Powiedziałam, a ten
się zaczął śmiać.
-Trudno. Powiedz mi przynajmniej jaki
szczęściarz jest przede mną.
- Mój...
-A tak twój były.-Nie dał mi skończyć.-
Kumam.
Tak mój były, albo i niezupełnie były?
Wczorajszy wieczór był dosyć dziwny. Cóż... W każdym razie spotykamy się
dzisiaj na kolacji. U niego.
-To z kim spotykasz się wieczorem jeśli
można wiedzieć?- Zapytał Daniel.
-Tak...Jasne, jasne. Ze starym kumplem. Wiesz
trochę się nie widzieliśmy i chcemy się spotkać, pogadać.- Okłamałam go.
-Rozumiem, a gdzie był?- Dopytywał się.
-Teoretycznie blisko, praktycznie w innej
galaktyce.-Powiedziałam.- A ty jak spędzasz wieczór?
-No wiesz ja i randka z moją dziewczyną
czyli lodówką.
-Ty coś w ogóle jesz?-Zapytałam.- Wybacz,
ale jak dla mnie jesteś wychudzony.
-Przestań. Wcale nie. Zresztą odezwała się
ta gruba.
-No wiesz...Mi nie pasuje bycie płaską
deską. Po prostu tak mam i moja mama też tak miała, powiedziała, że zmieniła
jej się figura jak urodziła pierwsze dziecko. No czyli wiesz jeszcze trochę
będę płaska. Nie będę się spieszyć jak nasz kolega.- Zapewniłam.
-Ja też.-Odpowiedział.
-Nie jesteś z tego rodzinnego typu?-
Zapytałam.
-Jestem. Mam trójkę rodzeństwa. Chciałbym
mieć kiedyś kobietę i później jeszcze dzieci, ale to dość odległe plany. Na
razie mam 3 dziewczyny i zajmuję się tylko nimi. Lodówkę i moje dwie narty.
-No ta lodówka to pewnie zwłaszcza Cię
pochłania.- Uśmiechnęłam się.
- Z drugą kawą wcale nie żartowałem. Muszę
mieć coś za Twoje krycie. Chociaż sam nie wiem przed czym.
-Dobra, rozumiem. To kiedy i gdzie?
-Zgadamy się na fejsie.
-Okej.- Odpowiedziałam.- Będę się już
zbierać. Muszę kupić jeszcze kilka rzeczy, a potem to już sam wiesz.
-Jasne, leć.- Odpowiedział.
-Do zobaczenia.- Pomachałam mu i wyszłam z
kawiarni.
Później wróciłam autobusem do domu,
starałam jakoś się ubrać. Wyglądać całkiem ładnie, ale jak stanęłam przed
lustrem i spojrzałam sobie prosto w oczy wiedziałam, że nic z tego nie będzie i
popełnię kolejny błąd.
Dwa razy do tego samego bagna się nie
wchodzi.
Ludzie się nie zmieniają.
Przecież to nie ma sensu i czy ludzie będą
o nas wiedzieć czy nie... Co to da?
Rzuciłam się na łóżko w samej bieliźnie i
wybrałam numer Hilde:
-Halo? Rose co się stało?
- Nie przyjdę.- Powiedziałam prosto z
mostu.
-Dlaczego? Stało się coś?
-Tom, bo ja nie chcę. Nie mogę. Nie
powinnam. Chcę iść własną drogą i kiedyś kogoś na niej spotkać. Mieliśmy szanse
nie wyszło nam.
-Bo nie traktowaliśmy tego poważnie.
-Nie Tom, ty nie traktowałeś tego
poważnie.
-Ale chcę zacząć, brakuje mi Ciebie.
-Jakoś sobie poradzisz. Nikt nie jest
niezastąpiony. Zresztą...Ja nie zniosłabym faktu gdyby historia zatoczyła koło.
-Ale nie zatoczy.
-Kiedy ja nie jestem przekonana.-
Powiedziałam.
-To przyjdź. Porozmawiamy.
-Nie, bo jak przyjdę to wiem jak to się
skończy. Tom nie chcę, żebyśmy mijali się bez słowa na ulicy, ale nie mogę też
z Tobą być. Chcę, ale nie mogę. Zachowujmy się jakby to między nami nigdy się
nie wydarzyło. Jakbyś był tylko kumplem mojego kumpla.
-Chyba za dużo ode mnie wymagasz Rose.- Odpowiedział
i zakończył rozmowę.
Każdy powinien mieć tak przejebane...
_________________
Hej witam Was w piękny poniedziałek.
Ale mam nadzieję,że Wam się podoba i zostawicie komentarz :*
To nie boli XD
Uffff, odetchnęłam z ulgą, że Rose jednak nie chce tego Hilde (mimo mojej najszczerszej sympatii do niego <3). Daniel jest super i to z nim powinna być!!! A Johannowi się strasznie śpieszy do tego ślubu, masakra po prostu. 20 lat, a on się chce hajtać. Celina nie zając.
OdpowiedzUsuńGeneralnie rozdział świetny, fabuła naprawdę ciekawa( bo Norwegowie hihi).
Czekam na następny i pozdrawiam;)
Niestety ja mam potłuczone jedynie dwa, ale komentarz zostawiłabym nawet wtedy, gdybym miała ręce po łokcie w gipsie! :D
OdpowiedzUsuńMówiłam Ci już, że zaczynam wielbić to opowiadanie? Aggr, Daniel i Rose... jeju, mam wrażenie, że ona mu się podoba, on jej chyba też... Zlituj się i przyśpiesz tę akcje! :D
Co do Toma.. niech sobie nie myśli, że może zawrócić biednej Rose ponownie w głowie. To zadanie należy tylko i wyłącznie do Daniela!
A Johann, cóż... nie mogę doczekać się tych oświadczyn. Wyobrażam sobie ja jako kompletną klapę, z wielkim klaunem i nieprzewidzianymi wypadkami :D
Czekam na więcej i zapraszam do siebie na nowy rozdział (elsker-meg.blogspot.com);))
Buziaki! ;*
Więc jednak kupili ten pierścionek. I nawet sprawnie im poszło. Nie spodziewałam się tego. Ciekawe czy z rozmiarem trafi ;D
OdpowiedzUsuńKrycie Rose to taki dobry pretekst żeby napić się dobrej kawy w doborowym towarzystwie ;D
Coś mi się wydaje, że Hilde tak łatwo nie odpuści. Więc lepiej jak nasza Różyczka się ubierze bo może mieć natrętnego gościa z kluczami zapasowymi xD
Każdy powinien mieć tak przejebane - tak kocham ten cytat, że chyba go sobie wyryję na ścianie. Paznokciami.
OdpowiedzUsuńPo drugim rozdziale jednak przyłączam się do Rose i Daniela i stwierdzam, że ten ślub to jakieś szaleństwo! Sama mam 20 lat i na samą myśl o ślubie w tym wieku dostaję drgawek :P no, ale co miłość robi z ludźmi...
I ten Hilde jeszcze namiesza tu, prawda? Ta rozmowa wcale niczego nie zakończyła, prawda?
Tak, ja i moje teorie spiskowe xdd