poniedziałek, 22 lutego 2016

Rozdział 7

To miał być normalny dzień jak wszystkie, chociaż zapomniałam, że wszystkie twoje dni są tak samo pojebane. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po błękitnym pokoju z białymi meblami, na biurku stał wielki bukiet czerwonych róż w dużym przezroczystym wazonie. Czyli to nie sen. To zdarzyło się na prawdę. Wpuściłam go do domu, później do pokoju i oglądaliśmy film, albo próbowaliśmy rozpocząć normalną rozmowę, ale było drętwo. Całkiem fajnie, ale drętwo. Zczołgałam się ledwo z łóżka i w krótkich bordowych pidżamach zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Chociaż był koniec stycznia to w Norwegii, za oknem świeciło słońce, a śnieg można było zobaczyć tylko na wysokich górskich partiach.       Wycisnęłam jak zazwyczaj co rano sok ze świeżych pomarańczy, zrobiłam tosty i zabrałam rzeczy do salonu, żeby spokojnie usiąść przed telewizorem i obejrzeć jakiś program, zanim zacznę się zbierać. Oglądałam już chyba 30 raz powtórkę odcinka Scooby-Doo o potworze z głębin oceanu, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Rodzice wyjechali do Spa za miasto na weekend, ale było bardzo prawdopodobne, że zamówili coś wcześniej, a teraz kurier miał to dostarczyć.  Wstałam po chwili i nie zważając na to, że jestem bardzo skąpo ubrana poszłam otworzyć drzwi. Na pewno nie spodziewałam się tego, kto tam stał.
-Cześć, Róża.- Powiedział jak tylko on mógł nienagannie moje imię po polsku.
-Co ty tu?- Zapytałam, on się tylko uśmiechnął.
-Też miło mi Cię widzieć.- Powiedział.-Mogę wejść czy będziemy stali w progu? Wiesz niby jest dziś zadziwiająco ciepło, ale Twoje odkryte, chude nóżki mogą zmarznąć.
-Nie martw się tak o moje nóżki.-Powiedziałam i wpuściłam go do środka, gdzie zaczął się rozbierać. -Twoich starych nie ma, prawda?
-Nie.-Odpowiedziałam.
-W sumie jak zawsze. To było do przewidzenia. Gdzie teraz są?- Zapytał.
-W jakimś Spa za miastem, co ty tu robisz?
-Chciałem porozmawiać. Przyjechałem prosto po treningu kadry B, bo wiedziałem, że kadra A już pojechała na zawody i nikogo u Ciebie raczej nie będzie. - Powiedział Tom i usiadł tam gdzie zawsze. -Masz coś do picia, najlepiej ten Twój sok, bo dopiero...
-Jasne.-Nie dałaś mu dokończyć i poszłaś do kuchni, wzięłaś cały dzbanek soku, szklankę i wróciłaś do salonu. -Spytałabym się czy nie chcesz jeść po treningu, ale pewnie wypiłeś już ten swój koktajl potreningowy.
-Tak.- Powiedział patrząc na moje nogi.
-Tom.-Spojrzałam na niego.- Chciałeś pogadać, a nie się na mnie patrzeć.-Powiedziałam siadając po lewej stronie kanapy.
-Nie byłem ostatnio dla Ciebie zbyt przyjacielski.
-No nie da się ukryć.- Odpowiedziałam.
-Wiem, ale nie mogłem ogarnąć, że ty i Daniel, że Ci na nim zależy, że z nim jesteś i w sumie to nadal do mnie nie dochodzi.- Spojrzał mi w oczy. - Tylko, że ty się zmieniłaś. Może niecałkiem. Nadal masz te same przyzwyczajenia i wyglądasz tak samo, ale twój charakter się zmienił. Nie podejrzewałem, że powiesz o nas Danielowi.
-Skąd wiesz?- Wymknęło mi się.
-Wczoraj po południu złożył mi wizytę i dopytywał o wszystko.
Sprawdzał mnie. Najpierw był u Hilde, a jak już się upewnił to przyjechał do mnie z kwiatkami i też pytał o to samo. Pieprzony tchórz. Wtedy pierwszy raz w życiu ogarnęła mnie złość na Daniela. Wcześniej czułam żal, rozgoryczenie, ale nigdy złości. Do tej pory.
-Wszystko ok?- Zapytał nalewając sobie soku.
-Tak.- Odpowiedziałam, ale wiedziałam, że on i ja wiemy, że kłamię.
Znał mnie i to chyba lepiej od Forganga pod niektórymi względami. W sumie to pod praktycznie wszystkimi.
-W każdym razie przyjechałem tu cię przeprosić i zapewnić, że więcej nie będę wtryniał się do twojego życia. Serio, strasznie mi głupio jestem stary, a popieprzony.- Zaśmiał się i znów spojrzał mi w oczy, a ja jemu.
To była moja pierwsza miłość na początku cholernie idealizowana, później cholernie bolesna i tak kilka razy w koło. W każdym razie pierwszą rzeczą, jaka mi się w Tomie spodobała to były jego cudowne oczy.
-Każdy jest na swój sposób Tom.- Przerwałam niezręczną ciszę.
-Gdybyśmy poznali się wtedy gdy ty z Danielem to byłoby idealnie, może bylibyśmy bardziej dojrzali. -Powiedział.
-Może potrzebowaliśmy właśnie siebie, żeby się ogarnąć.- Uśmiechnęłam się.
-W każdym razie, byłaś naprawdę fajną dziewczyną. W sumie najlepszą jaką miałem.
-Wow. Głębokie to było.- Zaśmiałam się. -W każdym razie dzięki Tom. Słyszałam od Ciebie tylko dwa razy w życiu, że byłam Twoją dziewczyną. W każdym razie ty też byłeś spoko chłopakiem.  
-Wiem, że przyjaciółmi raczej nie będziemy, bo masz Forfanga, do siebie też nie wrócimy, bo to za nami, ale w każdym razie mam nadzieję, że jeszcze gdzieś masz mój numer i gdyby coś się działo to wiesz, że możesz na mnie liczyć.
-Dzięki Tom.-Powiedziałam i się do niego przytuliłam, bo pierwszej miłości się nie zapomina.
-Ja już się będę zbierał, ale trzymaj się dziecino.- Założył kurtkę i wyszedł z domu.
Tom Hilde był dobrym aktorem, ale nie aż tak, żeby kłamać tym razem. Uwierzyłam mu, chociaż mogło wydać się to głupie.
Sprzątnęłam po moim dziwnym śniadaniu i poszłam pod prysznic. Ubrałam się, ogarnęłam i umówiłam z koleżankami z roku na miasto. Po całych zakupach i kawie wróciłam zmęczona wieczorem do domu, chociaż cały dzień w głowie miałam to, co zrobił Daniel. Nie miałam siły na nic po prostu włączyłam telewizor i położyłam się do łóżka. Już przysypiałam, gdy rozbudził mnie telefon. Na wyświetlaczu pojawiła mi się twarz Daniela. Odebrałam.
-Halo.
-Cześć, obudziłem Cię?- Zapytał z troską w głosie.
Proszę jaki troskliwy się zrobił.
-Tak jakby. Co tam? Chcesz mi coś powiedzieć? - Zapytałam mając nadzieję, że zaraz powie mi co robił u Toma.
W końcu lepiej późno niż wcale.
-Jest całkiem spoko. Całkiem nieźle mi się skacze. Trochę już za Tobą tęsknie.
-Nie widzieliśmy się jeden dzień.- Powiedziałam.
-Chciałbym powiedzieć Ci coś więcej, ale po wczoraj chyba nie mogę, bo mi zabroniłaś.
-Nie mów niczego, czego nie jesteś pewny. -Powiedziałam. - Nie chcesz mi powiedzieć niczego innego?
- A co chcesz usłyszeć?- Był w znakomitym humorze.
-Dobranoc Danny.-Powiedziałam.- Powodzenia jutro.
Chciałam mu powiedzieć, że rozmawiałam z Hilde, ale skoro on nie jest ze mną szczery, czemu ja mam mu mówić o rozmowie, która między nami nic nie zmieniła. Hilde to nadal przeszłość, a Danny to wciąż teraźniejszość. Skomplikowana, małomówna teraźniejszość, ale nadal na pierwszym miejscu.
W niedziele rano rodzice wrócili do domu, a ja zaczęłam uczyć się na wtorkowy egzamin z małą przerwą na jedzenie, picie i siku, później, gdy już skończyłam stwierdziłam, że obejrzę skoki. Tata jak zwykle pracował na laptopie w salonie, ale miał włączony też telewizor, na którym akurat był ustawiony kanał sportowy.
-Co tutaj będzie?- Zapytałam.
-Skoki.-Odpowiedział i pogrążył się jeszcze bardziej w swoich notatkach.
Usiadłam na kanapie i wkrótce zaczęła się pierwsza seria. Gdy zobaczyłam jak słabo skoczył Stjernen i Hauer nie wiedziałam, dlaczego w kadrze nie ma Toma, bo owszem Hilde mógł być nie w formie, ale nigdy nie klepał tak buli jak owa dwójka. Korciło mnie, żeby wysłać mu jakąś wiadomość, zapytać, dlaczego nie ma go w kadrze A, ale wiedziałam, że to popsuje moje kontakty z Danielem, zresztą kontakt z Tomem był fajny tylko w słusznych ilościach, a to znaczy, że niewielkich.

 Daniel zakończył zawody na trzeciej pozycji,a ja wysłałam mu wiadomość "Byłeś super :)", po czym czekałam, aż się odezwie.
Już kładłam się spać pogodzona z faktem, że Daniel ma mnóstwo spraw na głowie i nie zadzwoni, gdy na wyświetlaczu mojego telefonu znów pojawiło się jego zdjęcie.
-Cześć.-Powiedziałam.
-Hej.
-Dobrze Ci dzisiaj poszło, jestem dumna.
-Dzięki, to był strasznie dziwny dzień, ale zaraz idziemy z chłopakami do klubu, więc mogę rozmawiać tylko chwilę.
-Baw się dobrze Daniel. -Powiedziałam, chociaż w głowie miałam myśli, żeby powiedzieć "Grzecznie i dobrze.", ale nie mogłam, bo mieliśmy zacząć sobie na nowo ufać, a gdybym tak powiedziała, wyszłoby na to, że go sprawdzam.
Dlatego sobie darowałam.  
-Dzięki. To ja już będę kończył.- Powiedział.- Śpij dobrze.- Rozłączył się nie czekając na moją odpowiedź i znów poczułam się trochę smutna i rozgoryczona, bo za bardzo biorę wszystko do siebie, albo chciałam ponarzekać na stos notatek, które miałam do wykłucia.
W każdym razie trafiłam fenomenalnie. Ja największa gaduła świata, która musi mówić każdemu o wszystkim, spotykam się z najbardziej skrytym człowiekiem świata, chociaż mam nadzieję, że to szybko minie, a Danny będzie się coraz bardziej uzewnętrzniał z czasem.
Wstałam rano nieprzytomna. Nie ogarniałam w ogóle, co się dzieję, a ten sen jeszcze bardziej mnie otumanił, bo w normalnych okolicznościach sen byłby całkiem miły. Tylko, że tu dochodziło kilka niemiłych przyczyn, dlaczego po tym czułam się tak jak się czułam. Pierwsze co zrobiłam po umyciu to poszłam na kawę do kuchni, a przed oczami miałam ciągle to co mi się śniło i chociaż tak bardzo chciałam o tym przestać myśleć, to nie mogłam. Wypiłam też trochę soku z myślą, że może on postawi mnie na nogi, a potem zebrałam notatki i poszłam na uczelnie. Miałam dwa wykłady, a potem egzamin. Czułam się bardzo źle. Bolała mnie głowa, a do tego wszystkiego doszły wyrzuty sumienia. Znając życie, to pewnie przez to oblałam egzamin, bo nie mogłam się na niczym skupić. Wciąż przed oczami miałam obraz mnie i jego oczu, a potem tego jak znajdujemy się w łóżku.
Wyszłam wymęczona z uczelni. Pierwsze co chciałam zrobić, to znaleźć się w swoim łóżku. Przeczekać ten głupkowaty okres gdzie wszystko nie układa się tak jak powinno i zamiast iść na przód to wciąż cofam się w tył.
Gdy szłam już w stronę domu rozdzwonił się mój telefon, a na wyświetlaczu znów zobaczyłam uśmiechniętą twarz Daniela. Kurcze, to była serio zła godzina na rozmowy, ale odebrałam:
-Hej. Co tam?- Powiedziałam umęczona poniedziałkiem.
-Stoję na parkingu przed Twoją szkołą, bo chciałem Ci zrobić niespodziankę, ale chyba jesteś zbyt ślepa, żeby mnie zauważyć.
-Przepraszam Daniel.-Powiedziałam.
-Ale za co ty mnie przepraszasz?- Roześmiał się. - Nie masz za co mnie przepraszać, po prostu chodź do mnie.- Znów zaczął się śmiać i się rozłączył.
Ja nie miałam drogi odwrotu,  bo przyjechał do mnie i chciał zrobić mi niespodziankę, a to przecież nie jego wina, że potwornie się czuję przez całonocne fantazjowanie o swoim byłym.
-Coś się stało?- Zapytał gdy podchodziłam w stronę jego i auta.
-Nie. Trochę źle się  dzisiaj czuję. Od kiedy jesteś w Norwegii?
-Właściwie to godzinę temu wyszedłem z lotniska i przyjechałem prosto do Ciebie.-Powiedział nachylając się nade mną i dając całusa.
Ja się szybko w niego wtuliłam.
-A to za co?-Zapytał znowu roześmiany.
-Moglibyśmy jechać do Ciebie. Chyba potrzebuję dużo snu i twojej obecności.-Wymruczałam nadal wtulona w niego.
-Jasne.-Odpowiedział,  a ja się od niego odkleiłam i wsiedliśmy do samochodu.   
___________
Przeeeeepraszam! Co prawda rozdział w terminie ale miał być dłuższy, mam mnóstwo roboty, pracy, w życiu nie układa mi się najlepiej, a następnego rozdziału raczej nie będzie w następnym tygodniu, bo przyjeżdża do mnie koleżanka z Azji, więc nie wiem czy uda mi się coś sklecić. Wiem, że narobiłam sobie zaległości na waszych blogach i bardzo przepraszam, ale nadrobię to wszystko jak ten dziki okres się skończy. 
Kocham. 

niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział 6

Nie drżałam o to, że Hilde będzie chciał się ze mną spotkać, czy że gdzieś na ulicy spotkam Daniela. Najgorsze było to, że nie odzywał się do tej pory. Trudno, widocznie tak miało być, ale informacja o mnie i o Hilde znalazła się u kogoś, kogo reakcji nie mogłam przewidzieć i cholernie bałam się, co  z tym. Cóż moje serce to była całkiem inna historia i nie chciałam do tego wracać. Chciałam zapomnieć. 
Skupiłam się na uczelni, projektach nawet w firmie rodzicom zaczęłam pomagać i sobie u nich  dorabiałam.  Sytuacja  u Johanna była też średnia. Wrócili do siebie z Celiną, ale nie byli już zaręczeni. Zaczynali właściwie od samego początku, a Johann się cieszył i męczył jednocześnie. Forfang czekał na mnie przed uczelnią po swoim treningu. 
-Jedziemy gdzieś na kawę? -Zapytał, gdy wsiadłam do samochodu.  
-Jasne.-Odpowiedziałam. 
-Daniel się do Ciebie odzywał? 
-To ty go widziałeś 30 minut temu. 
- On tęskni. 
-Skoczmy ten temat. On się nie odzywa. 
-Chciałbym tak, żeby Celina przestała się odzywać. 
- Okropny jesteś. -Powiedziałam 
- Po tej akcji z niby ciążą coś się zmieniło. Nie wiem ile tak pociągniemy. 
-Dacie sobie rade. 
-Dzięki ze w nas wierzysz. Szkoda ze nie wierzysz w samą siebie.
-Wiesz boję się.-Powiedziałam 
-Czego?
-Powiedziałam Danielowi o tym, z kim się spotykałam wcześniej. 
-Nie zareagował dobrze?- Zapytał. 
- A jak myślisz, przecież się do mnie nie odzywa. Nie spodziewałam się aprobaty, ale myślałam, że jakoś to zaakceptuje, a teraz się tylko boję, że będzie z tego nieprzyjemna afera.  
-Daniel taki nie jest. Powinnaś wiedzieć. - Spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął.
-Okazuje się, że nie znam ani siebie, ani Daniela i nic już nie wiem. Po prostu budzę się w nocy i ogarniam, co teraz... Odkąd myślałam, że mam raka nie czułam się tak przerażona. To jest straszne i nie służy mojemu zdrowiu. 
-Uwierz Tande jest dziwny, często śpiewa różne ody do kotleta, ale nic nie powie. 
-Ja się boję i nie wiem czemu. Jestem po prostu tym przerażona.-Powiedziałam wchodząc do kawiarni.
Byłam tu pierwszy raz z Danielem na kawie. Zamówiliśmy z Forfangiem kawę i usiedliśmy do stolika.  

-Rozstania nie są przyjemne. - Powiedział łapiąc mnie za rękę, jakby chciał w ten sposób dodać otuchy.
-Życie jest mało przyjemne.- Stwierdziłam.-  Myślę, że zrobię sobie przerwę Johann.
-Od życia?- Zaśmiał się niepewnie, ale wcale nie było mu do śmiechu.
-Dokończę ten rok i wyjadę do Stanów. Na razie na rok, ale potem, kto wie jak życie się potoczy.
-Chcesz mnie zostawić?- Zapytał.- Nie tylko mnie, ale rodziców, mnie, Daniela, mnie i resztę znajomych?- Zaczął oburzony.
-Chcę odpocząć. Zacząć gdzieś na nowo.
-Chcesz uciec.- Powiedział i trafił w punkt, bo chciałam. - Za dobrze Cię znam Róża.- Mam rozumieć, że jakoś zaczęłaś się przygotowywać do tego wyjazdu, bo nie rzucasz słów na wiatr?
-Wzięłam już wszystkie potrzebne papiery, żebym mogła jechać na wymianę. Powoli muszę zacząć je wypełniać.
-Co musiałoby się stać, żebyś nie chciała wyjechać? -Śledził każdy mój ruch, podczas gdy kelnerka podawała nam nasze zamówione wcześniej kawy.
-Nie wiem. Musiałabym poczuć, że chcę tu zostać. Chociaż myślę, że w mojej obecnej sytuacji najlepiej będzie jak zmienię na trochę środowisko.
-Ale nie ma jeszcze 100% decyzji?
-Nie wiadomo, czy przyjmą mnie na program.
-Może zachowam się jak egoista, ale chciałbym, żeby Cię nie przyjęli.
- Zmieńmy temat na jakiś weselszy.
-Chyba nie mamy weselszych tematów. Staliśmy się zdołowani i starzy.-Powiedział, chociaż wreszcie w jego głosie można było wyczuć odrobinę ciepła.
-Nie lubię jak jesteś smutny.-Stwierdziłam.
-Ja też nie lubię, gdy ty jesteś smutna.-Odpowiedział 
Siedziałam z Johannem jeszcze trochę na kawie, a potem wróciłam na piechotę do domu, bo musiałam się przewietrzyć. 
Dochodząc zobaczyłam samochód Daniela stojący na ulicy. Chciałam wejść niezauważona do domu, nie zwracając wcale uwagi na jego wóz. Niestety, gdy otwierałam bramkę Tande wysiadł z samochodu. 
Każdy powinien mieć tak przejebane...
-Rose musimy porozmawiać. 
-Nic nie musimy. - Odpowiedziałam. 
-Musiałem sobie to wszystko poukładać. 
-Zrozumiałeś, chociaż?- Zapytałam zamykając bramkę przed nim. 
-Nie, nadal tego nie pojmuję.
-Więc, co tu robisz?- Prychnęłam. 
-Bo chcę to zrozumieć, a mogę zrozumieć to tylko dzięki tobie.  
-Gdybyś wiedział o mnie trochę ,to byś zrozumiał, ale my nic o sobie nie wiemy. 
-Ale Cię kocham. 
-Nie możesz mnie kochać skoro mnie nie znasz. Nie możesz kochać obcego.-Powiedziałam nadal stojąc za zamkniętą bramką. 
-Przecież nie jesteś dla mnie obca. 
-Daniel nie wiesz kiedy mam urodziny, nie znasz moich znajomych, nie wiesz jaki jest mój ulubiony kolor, co chce w życiu robić, nic nie wiesz. 
-Ale chcę się dowiedzieć.-Powiedział I wrócił po coś do samochodu.  
Wyjął z niego wielki bukiet czerwonych róż. 
-To dla Ciebie.-Wyciągnął w moją stronę rękę z kwiatami. 
-Czemu mam Ci mówić o wszystkim skoro ty ciągle milczysz?  Czemu mam Ci mówić o Hilde, czemu mam Ci opowiadać, co mnie zmieniło, a ty? Nadal będziesz chciał zachować wszystko dla siebie.  
-Tak jest lepiej.-Nadal miał wyciągnięta rękę z kwiatami. 
-Dla kogo Daniel? 
-Dla Ciebie i....
-Przede wszystkim dla Ciebie.-Powiedziałam.- Ja bym to jakoś zniosła. Myślałam, że ja należę do tych tchórzliwych, ale nie znałam Ciebie.  
-To bolało.-Powiedział i  opuścił w końcu rękę z kwiatami.
-Jak powiedziałeś, że mam wyjść z Twojego mieszkania po tym jak Ci powiedziałam  też bolało. Byłeś pierwszą osobą, której o tym powiedziałam.  Nikt nie wie. To dla mnie sporo znaczyło....
-Wiem i przepraszam, nikt się przecież nie dowie. -Powiedział i znów wyciągnął rękę z kwiatami uśmiechając się.-To na przeprosiny. 
- Daniel ja nie mogę z Tobą być. Dużo nad tym myślałam i nie znam Cię tak jak powinnam. Mam straszny chaos w głowie. 
-Ale ja wiem, że chcę być z Tobą. 
-Nie mów tak, bo ty też mnie nie znasz.-Powiedziałam.- Zależy mi na Tobie Daniel. Cholernie. Wiesz przecież, że gdyby tak nie było to nigdy byś się nie dowiedział o Tomie, ale niektóre decyzję podjęliśmy za szybko i chciałabym je cofnąć. 
-Chcesz ze mną zerwać?- Zapytał się zmieszany. 
-Ty ze mną zerwałeś.- Mruknęłam.  
-Ale wiesz, że nie chcę żebyśmy byli oddzielnie po prostu potrzebowałem czasu.- Zaczął się tłumaczyć. 
-Ja też potrzebuje czasu i chce się z Tobą spotykać, ale tak żeby sie poznać, potem oboje stwierdzimy czy to ma sens czy nie jak dobrze się poznamy.- Powiedziałam otwierając bramkę.

-Czy ty mi proponujesz coś bez zobowiązań?- Zaczął się śmiać.
-Wiem, że oboje potrzebujemy czasu, żeby ogarnąć czy coś do siebie czujemy. Zresztą najpewniej wyjadę na rok z Norwegii, a potem, kto wie czy wrócę.
-To przeze mnie? -Zapytał się.
-Nie, ale jeśli nadal chcesz to pozwól się temu toczyć samoistnie. Co będzie to będzie. Chociaż zrozumiem, że nie chcesz skoro pewnie wyjadę. W każdym razie możesz teraz zdecydować.  Jeśli odejdziesz to nasz całkowity koniec. Jeśli wejdziesz to zaczynamy od początku, ale tak na serio, bez pośpiechu. Decyzja należy do Ciebie.- Zakończyłam i czekałam na jego ruch. 
A gdy byłam niepewna jego wyboru, serce wyrywało mi się z klatki piersiowej i cholera 
Każdy powinien mieć tak przejebane.
_________
Hej! Wiem, że rozdział nie jest górnolotny, ale patrzcie xD Jest przed poniedziałkiem. 
W sumie tylko dlatego, że jutro zaczynam pracować, ale ten rozdział to jakby prolog do pewnej rzeczy  i no on musiał chyba być taki niejaki i wiem, że to nie jest górnolotne, ani nawet średniolotne xD, ale bardzo prosiłabym Was o wsparcie w komentarzach. To dużo dla mnie znaczy,  

poniedziałek, 8 lutego 2016

Rozdział 5

-Nie Johann to wcale nie było tak.- Wykłócał się Daniel. 
-Jak nie? Śpiewałeś wtedy na cały głos powitajmy schabowego i ogóra kiszonego.  
-Bo to był mój pierwszy raz w Polsce.  
-Dużo miałeś jeszcze tych dziwnych pierwszych...-Chciałam dokończyć, ale nie mogłam po kolejnej historii śpiewanej  Daniela. 
- Chyba jednak śpiew, a nie skoki to twoje powołanie. 
-Miej nadzieję, że nie dowiesz się niektórych rzeczy o Danielu, bo nie wiem czy wtedy w ogóle chciałabyś coś z nim mieć wspólnego. 
Mam nadzieje, ze on się nie dowie o mnie różnych rzeczy, bo wtedy to raczej on uciekłby gdzie pieprz rośnie śpiewając... Właściwie to nie wiem co, ale pewnie coś tak odkrywczego jak oda do lodówki śpiewana w zeszły wtorek. 
-Nie słuchaj go, głupoty gada. Znasz mnie.-Uśmiechnął się do mnie i pogłaskał po kolanie, ale prawda była taka, że ani on mnie, ani ja niego nie znałam.  
To mnie coraz bardziej martwiło. 
-Dobra wracam do Celiny, bo obiecałem, że będę zaraz po treningu, a i tak wstąpiłem do Daniela. Jak coś to pamiętajcie byłem u Phillipa i pomagałem mu malować ogrodzenie od domu. 
-Ale nikt nie maluje ogrodzenia w lutym, zresztą Phillip mieszka teraz w bloku.-Powiedziałam. 
-Nieistotne.- Wywalił tylko język i dalej zakładał buty.-Bądźcie grzeczni. To, że zostajecie sami to...
- Czy ja Ci się wtrącam do pożycia z Celiną? 
- Nie, ale Rose jest moją przyjaciółką. 
-Idź już.-Mruknął Daniel.- Mamy tu sprawy.
-Pamiętajcie nie chce zostać wujkiem, zresztą ty Daniel jesteś jak 4 latek, właściwie to Rose mogłaby policja zamknąć za pożycie z psychicznie 4 latkiem.
-Jeszcze jedno słowo, a do końca życia będziesz spełnił.-Wyrzucił go już za drzwi i je zamknął. 
-Nareszcie. Mam dość tego natręta.- Mruknął. 
-Przecież niedawno jeszcze chichotaliście jak 2 dziesięciolatków na widok świerszczyka. Co jest? -Zapytałam się siadając obok niego na łóżku.
-O nic. Humor mi siadł.- Powiedział I próbował mnie pocałować, ale się odchylałam.
-Dlaczego? 
-Pamiętasz jak jakieś trzy tygodnie temu próbowałaś ze mną rozmawiać na jakiś poważny temat, ale powiedziałem Ci że to nie ważne? Że przeszłość się nie liczy, bo i tak Cię kocham?
-Tak.-Powiedziałam, a on tylko położył na moich kolanach swoją głowę.-Obiecaj mi, że ty też nie będziesz zwracała uwagi na moją przeszłość, jeśli kiedyś ktoś Ci coś powie. Dobrze? 
-A może porozmawiamy szczerze na tematy, które nas dręczą?- Zaproponowałam w przypływie chwilowej odwagi.
-Nie czuje się na siłach. 
- Porozmawiamy kiedyś o tym dobrze?- Zapytałam. 
-Nie ma o czym Rose.- Powiedział. 
-Daniel najpierw mówisz mi, żebym nie wracała do twojej przeszłości, a potem, że nie ma o czym gadać.  Chyba jednak jest.
-Rose... Błagam. Nie dziś, nie teraz, kiedyś. Choć przeraża mnie, że się tego dowiesz.
-Skarbie ja też nie jestem idealna. Tez mam trudną przeszłość. Teraz myślę, że pośpieszyliśmy się z tym wszystkim, ale skoro jesteśmy razem, a znamy się od niecałych dwóch miesięcy, ale tworzymy jakiś związek i chcemy ze sobą być, bo chcemy?
-Chyba tak. 
-Chyba? 
-Ja juz nic nie wiem Rose. Pogubiłem się w tym trochę i myślę, że będzie lepiej jak juz pójdziesz, bo musze kilka rzeczy przemyśleć. -Uniósł głowę z moich kolan i popatrzył na mnie.-Przepraszam Rose. 
-Nie masz za co. Nic mi nie obiecywałeś...
-Musze tylko przemyśleć czy chce, żebyś postrzegała mnie w takim świetle. Zależy mi na tobie. 
-Chyba musze juz iść Daniel, albo nie. Jesteśmy dorośli. Powiem Ci coś okay? Mój największy sekret, a ty wtedy zdecydujesz wyjdę albo zostanę i nie będę się pytać. -Powiedziałam jeszcze raz siadając na łóżko. 
-Okay, ale...
-Będziesz trzecia osobą jaka o tym wie. Spałam z Hilde. W sumie sypiałam z nim przez długi czas to był mój ten tajemniczy były i strasznie bałam się tego powiedzieć, ale...
- Teraz  to już musisz na pewno wyjść, Rose.- Powiedział, a ja tylko wstałam z łóżka założyłam buty, wzięłam torbę i kurtkę do ręki i wyszłam z mieszkania.  
Właśnie mój krótki związek, który był dla mnie wszystkim zakończył się z kretesem, a całe moje życie straciło większy sens.  
Każdy powinien mieć tak przejebane...
Wróciłam do domu, zamieniłam  dwa zdania z rodzicami i poszłam do swojego pokoju. 
Nie ogarniałam nic. Chciałam tylko leżeć sama w ciemnym pokoju i o niczym nie myśleć. Właściwie to chciałam leżeć z Danielem, ale wiedziałam, że to niemożliwe. Najbardziej bolał mnie fakt, że był pierwszą osobą której to powiedziałam i tak po prostu powiedział żebym wyszła bez żadnych emocji jakby mu nie zależało, a szkoda, bo miałam inne wrażenie. Nagle dostałam smsa 
"Kiedy będziesz w domu?" od Johanna
"Jestem już."  
"Mogę wpaść?"
"Skoro musisz."
Po kilku minutach wpatrywania się w ledwo widoczny sufit w ciemnym pokoju drzwi się otworzyły. 
-Hej Rose. Co tu tak ciemno?- Zapalił światło. 
-Zgaś.- Jęknęłam.
-Dobrze.-Powiedział i po zgaszeniu światła położył się koło mnie na łóżku. 
-Masz jakiś problem? 
-Nie, nic nie mam.- Powiedziałam.-A ty? 
-Chyba tez nic nie mam. 
-Jak to? Przecież byłeś dopiero co zaręczony. Z miesiąc temu. 
-Celina stwierdziła, że jestem nieodpowiedzialnym idiotą, a ona drugi raz nie może być z kimś takim. 
-Co się stało?  
-Wiesz dlaczego dziś siedziałem u Daniela? Bo Celina myślała, że naprawdę jest w ciąży, a ja stchórzyłem i nie poszedłem z nią do ginekologa, dopiero pojechałem do jej domu po i nie jest, ale nie może na mnie patrzeć. 
-Przejdzie jej Johann. Wybaczy Ci to. Kochacie się. 
-Celina powiedziała, że miłość to nie wszystko.
-Bo wściekła jak osa jest. Zobaczysz ułoży się Wam. - Starałam się go pocieszyć, ale nie byłam odpowiednią osobą, by to robić.

Przynajmniej teraz. 
- A z wami co? Jeszcze dwie godziny temu śmialiście się razem. 
- Był w okropnym nastroju, poprosił mnie żebyśmy nigdy nie gadali o jego przeszłości,  ale wiesz.... ja jestem idiotką i nie było mowy żeby temat zakończyć. Naciskałam, naciskałam, aż w końcu wpadłam na genialny pomysł żeby powiedzieć mu coś, o czym nikomu nie mówiłam, ale jest bardzo wstydliwa częścią mojej przeszłości i jak się dowiedział to kazał mi wyjść z mieszkania. To moja wina.
-On musi wszystko przemyśleć Róża. Będzie dobrze.  
- To nie miało sensu. Pośpieszyliśmy się.  To wszystko takie do dupy. Nie wiedzieliśmy o sobie nic. To było tylko coś oparte na głupim zauroczeniu. 
- Nie pleć bzdur Róża. Wyglądaliście na zakochanych. 
W tamtej chwili chciałam powtórzyć słowa Celiny, że miłość to nie wszystko, ale nie mogłam go dobić.
- Wiesz co Róża? Każdy powinien mieć tak przejebane. 
-Nie martw się ja mam. Nie jesteś w tym sam. 
-Wiesz może to marne pocieszenie, ale mam coś co Cię rozbawi.
-Dawaj.-Mowie 
-Wchodzę do twojego domu, a twoja mama mówi, że już myślała, że się rozstaliśmy, tak mnie dawno nie było.  
-Ona jest z innej planety.- Uśmiechnęłam się lekko, czego nie mógł zauważyć. 
- W każdym razie chyba skoro jestem przez tyle lat już twoim chłopakiem, to nie będzie problem ani dla nich, ani dla Ciebie jak zostanę na noc? Bo nie chce mi się nic robić. 
- No nie wiem czy chce się gnieść na łóżku z takim tłuściochem. 
-Dobra to pójdę sobie. 
- Nie. Zostań. -Przytrzymałam go za rękę.  
-Obejrzymy jakiś film? 
-Jasne.-Odpowiedziałam.
Fajnie jest mieć przyjaciół. Wtedy wydaje Ci się ze sytuacja nie jest tak zła  jak w rzeczywistości, ale potem i tak dochodzi do Ciebie, że masz przejebane. 
Każdy powinien mieć tak przejebane...
___________
Rozdział pisany w górach,a dedykuje go mamie, bo podczas gdy jestem chora, ona przywiozła mi żarcie z Maca, żeby mi się humor poprawił i sprawiła, że zebrałam się w sobie,żeby poprawić błędy w rozdziale :P 

poniedziałek, 1 lutego 2016

Rozdział 4




-Czyli Ty i Daniel to tak oficjalnie?- Krzyczał mi do ucha Forfang w klubie.- Przyszliście razem, ciągle ze sobą tańczycie, obściskujecie. Jest chyba  fajnie co? 
-Ta. Może być. 
-A mi się to wcale nie podoba.-Mruczy Johann. 
-O co chodzi? -Podszedł do mnie Daniel. 
- O nic. Kompletnie o nic. -Powiedział Johann i odszedł do Celiny. 
-O co mu chodzi? -Zapytał. 
-Kto to wie.-Odpowiedziałam. 
-Chcę się upewnić, ze po naszej rozmowie nadal między nami spoko? Nie przestaniesz się do mnie odzywać czy coś?  
-Cholernie chciałabym przestać się do Ciebie odzywać Daniel, ale ty jesteś zbyt uparty. 
-Ty za to jesteś głupia.- Wytknął mi język. 
-Byłoby lepiej gdybyśmy zakończyli to.... 
-Nic do mnie nie czujesz?- Przerwał mi. 
-Przecież rozmawialiśmy, że czuję. -Powiedziałam.
-To powiedz mi po prostu o co chodzi.
-Klub nie jest za dobrym miejscem na takie rozmowy.-Spojrzałam się mu w oczy. 
-To kiedyś nie koniecznie teraz. - Powiedział ciągnąć mnie w kierunku parkietu. 
-Musze iść do łazienki. 
-Ale wrócisz do mnie zaraz?- Upewniał sie jak 8 letni dzieciak. 
-A mam wybór?- Spojrzałam na niego. 
-Nie.-Odpowiedział i mnie pocałował, a ja poszłam w kierunku łazienki. 
Wcale nie chciałam być z Danielem po tamtej nocy, wcale nie chciałam użerać się z natrętnymi smsami Hilde, wcale nie chciałam mieszać tak w tej kadrze i wcale nie chciałam ranić Daniela, bo przecież był dla mnie ważny. Kochałam go, ale nie chciałam żeby kiedykolwiek sprawa z Hilde wyszła na jaw, nie chce żeby ktoś o niej wiedział. 
Miałam prosty plan. Zwinąć się rankiem bez żadnych dziwnych rozmów pomiędzy nami, ale mój plan poszedł w łeb, gdy Daniel dzwonił do mnie już trzeci dzień, a potem zjawił się pod domem. Przekonując, że nie wie co się dzieje, ale będzie dobrze. Dlatego teraz jestem z nim na imprezie, a gdzieś z boku nas kręci się ulubiony cieć Hilde czyli Fannemel. 
Pewnie nawet i on nie ma o niczym pojęcia, ale Tom kazał mieć mnie na oku, chociaż w sumie kto go tam wie czy Tom mu o nas powiedział czy nie. 
W każdym razie moja sytuacja gwałtownie się pogarsza, a ja coraz bardziej nie wiem co robić.  Walczę między uczuciami, a rozsądkiem. 
- Witam panienkę.- Drzwi damskiej łazienki się uchyliłuy, a w nich stanął Tom. 
-Co ty tu...? 
-Trochę się spóźniłem, ale nie mogłem przegapić imprezy z kumplami z kadry i nową dziewczyną jednego z nich. Wiesz czasem się zastanawiam czy świat jest taki mały czy norweska kadra taka duża, że muszę dzielić dziewczynę z jednym z moich kumpli. 
-Nie jestem twoją dziewczyną i z tego co pamiętam, to nigdy mnie tak nie tytułowałeś.-Stwierdziłam i przestałam myć ręce, a on oparł się po prostu o ścianę. 
-Ciekawy jestem czy Daniel o tym wie.
 -Doskonale znasz odpowiedz na to pytanie. Jesteś sprytny dobrze to wiemy. Wiemy też że będziesz mną manipulować.- Mówiłam, a on mi przerwał. 
-Wiemy też ze nie zrobisz nic, żeby powiedzieć Danielowi co kiedyś miało miejsce tylko, wiesz skarbie ja Daniela znam dłużej, wiem co go irytuje, co lubi, czego nie popiera i to nie ten typ dla Ciebie misiu. W każdym razie miej się na baczności i lepiej pilnuj, bo coś kiedyś mogę chlapnąć, więc lepiej się mnie słuchaj. - Powiedział i wyszedł z łazienki, zostawiając mnie w osłupieniu.
Byłam oszołomiona sama nie wiem czym, ale kompletnie nie wiem jak znalazłam się koło Daniela i prosiłam go, żeby zabrał mnie do domu:
-Podwieziesz mnie do domu? 
-Stało się coś? 
-Nie, chcę już wracać. 
- Źle się czujesz?- Dopytywał. 
- Zabierz mnie do domu, ok?- Powiedziałam, a on pokiwał tylko głową i szliśmy po kurtki, żeby wyjść z klubu. 
-Nie mówimy im,  że wychodzimy ?-Zapytałam się. 
-To już chyba oczywiste.-Powiedział.- Jedziemy do mnie? 
-Rano musisz być już na lotnisku.- Powiedziałam. 
- Co z tego? - Ruszył ramionami.
-Chcę spędzić tą noc w moim łóżku. 
-Czyli jedziemy do Ciebie.- Powiedział. 
-Ale sama Daniel, zresztą rodzice są już w domu. 
-Aaa...Spoko, rozumiem.- Powiedział i milczał  przez resztę drogi. 
Gdy już zatrzymał się pod moim domem zaczęłam:
-Kocham Cię, Daniel. 
-Ja Ciebie też, ale nic z tego nie rozumiem. 
-Wiem, ale to nie jest dobry czas, żeby o tym rozmawiać. Wrócisz z Niemiec i wszystko Ci powiem. Obiecuję.- Powiedziałam i się uśmiechnęłam.-A teraz jedź do domu, wyśpij się i pokaż tym szwabom jak się skaczę.- Pocałowałam go. 
-Obiecaj mi, że jak przyjadę to będziesz taka jak zazwyczaj. 
-Będę.- Powiedziałam i wyszłam z jego samochodu, gdy przechodziłam tylko uchyliłam na chwilę jego drzwi dałam całusa i weszłam do domu. 
Przecież w końcu muszę się ogarnąć. Mimo, że mam przejebane. 
Turniej czterech skoczni i konkurs w Wilingen minął dość szybko, W każdym razie na tyle szybko ,że zdołałam się trochę ogarnąć, Tom chyba dał sobie spokój z całym męczeniem mnie smsami, a ja postanowiłam ,że powiem to Danielowi jakoś delikatnie i niech się dzieję wola nieba. 
W każdym razie ta przerwa, w której zawodnicy przybywali poza Norwegią była dla mnie dobra. Oczywiście tęskniłam za Danielem, ale nasze kontakty przez rozmowy telefoniczne były lepsze niż w czasie mojego dziwnego rozchwiania emocjonalnego w dodatku Hilde się nie odzywał, jakby kompletnie zaprzestał prześladowania mnie. W każdym razie podobało mi się to i już nie mogłam się doczekać, aż Daniel wróci, a ja z nim porozmawiam. z jednej strony byłam przerażona, a z drugiej chciałabym mieć to już za sobą. W każdym razie po raz pierwszy poczułam, że nie mam już przejebane. Niestety było to wrażenie bardzo ulotne, bo gdy tylko chłopacy wrócili poszłam do Daniela. Spędziliśmy naprawdę miły dzień, rozmawiając o naszym rodzeństwie, zwierzętach, rodzicach i innych głupotach, ale gdy przyszedł czas na to bym powiedziała mu w końcu coś ważnego zaczęłam: 
-Teraz chcę porozmawiać z  na ten temat, na który obiecałam przed twoim wyjazdem.
-Daj spokój Róża.-Starał się powiedzieć moje imię po polsku.- Cieszę się, że wreszcie wróciłaś do swojego naturalnego zachowania. Nie interesuje mnie jaką masz przeszłość. 
-Ale to ważne... 
-Słuchaj zadam Ci dwa pytania, jeśli dwa razy uzyskam przeczącą odpowiedź zostawiamy ten temat raz na zawsze. 
-Dobra, ale moim zdaniem nie powinniśmy. 
-To poruszymy go, gdy twoje dziwne zachowanie wróci, w innym wypadku nie ma po co o tym rozmawiać, chyba, że odpowiesz twierdząco na któreś z moich pytań. Dobrze? -Zapytał. 
A ja tak bardzo chciałam powiedzieć nie, wręcz walczyłam, ale mój rozum podpowiadał, żeby lepiej nie zaczynać drażliwego tematu skoro sam nie chcę, bo przecież coś pomiędzy nami mogłoby się popsuć, a tego nie chciałam. 
-Ściga Cię rosyjska mafia?- Zapytał, a ja popatrzyłam się tylko na niego jak na debila. 
-To ma być to jedno z dwóch ważnych pytań? 
-Tak. Odpowiedz tak czy nie. 
-Nie. 
-Ściga Cię jakaś inna mafia? 
-Nie.- Odpowiedziałam i popatrzyłam na tego chłopaka. 
Co on ma w głowie zamiast mózgu? 
-To nie mamy o czym gadać.- Powiedział i się do mnie uśmiechnął, a potem pocałował. -Obejrzymy jakiś film? 
- Jasne.- Powiedziałam. 
I tym, że nie chciałam za wszelką cenę powiedzieć Danielowi o tym co miało kiedyś miejsce sprawiłam, że znowu miałam przejebane, a przecież nie popełniłam żadnego przestępstwa. Byłam zwykłym niewyróżniającym się człowiekiem z trochę większym pechem niż przeciętna kobieta. 
Każdy powinien mieć tak przejebane..... 
_______________________
Miałam do tego rozdziału 3 podejścia dzisiaj... Żadno nie wyszło dobrze, ale to ostatni taki nietreściwy, w którym mało się dzieję. Od następnego akcja ruszy....
Wiem,że ten rozdział jest dużo poniżej moich możliwości, ale pisany na ostatnią chwilę wybaczcie i dziękuję za wszystkie komentarze pod tamtym rozdziałem. Nie wiem czy napisałabym ten rozdział w terminie, gdyby nie było ich  tyle i nie dałybyście mi znać,że to czytacie. Kocham Was do zobaczenia jak zwykle w poniedziałek gdy już wrócę z nart :D