Nie
drżałam o to, że Hilde będzie chciał się ze mną spotkać, czy że gdzieś na ulicy
spotkam Daniela. Najgorsze było to, że nie odzywał się do tej pory. Trudno,
widocznie tak miało być, ale informacja o mnie i o Hilde znalazła się u kogoś,
kogo reakcji nie mogłam przewidzieć i cholernie bałam się, co z tym. Cóż moje serce to była całkiem inna
historia i nie chciałam do tego wracać. Chciałam zapomnieć.
Skupiłam się na uczelni, projektach nawet w firmie
rodzicom zaczęłam pomagać i sobie u nich dorabiałam. Sytuacja
u Johanna była też średnia. Wrócili do siebie z Celiną, ale nie byli już zaręczeni.
Zaczynali właściwie od samego początku, a Johann się cieszył i męczył
jednocześnie. Forfang czekał na mnie przed uczelnią po swoim treningu.
-Jedziemy gdzieś na kawę? -Zapytał, gdy wsiadłam
do samochodu.
-Jasne.-Odpowiedziałam.
-Daniel się do Ciebie odzywał?
-To ty go widziałeś 30 minut temu.
- On tęskni.
-Skoczmy ten temat. On się nie odzywa.
-Chciałbym tak, żeby Celina przestała się odzywać.
- Okropny jesteś. -Powiedziałam
- Po tej akcji z niby ciążą coś się zmieniło. Nie
wiem ile tak pociągniemy.
-Dacie sobie rade.
-Dzięki ze w nas wierzysz. Szkoda ze nie wierzysz
w samą siebie.
-Wiesz boję się.-Powiedziałam
-Czego?
-Powiedziałam Danielowi o tym, z kim się
spotykałam wcześniej.
-Nie zareagował dobrze?- Zapytał.
- A jak myślisz, przecież się do mnie nie odzywa.
Nie spodziewałam się aprobaty, ale myślałam, że jakoś to zaakceptuje, a teraz
się tylko boję, że będzie z tego nieprzyjemna afera.
-Daniel taki nie jest. Powinnaś wiedzieć. - Spojrzał mi w oczy i się uśmiechnął.
-Okazuje się, że nie znam ani siebie, ani Daniela
i nic już nie wiem. Po prostu budzę się w nocy i ogarniam, co teraz... Odkąd
myślałam, że mam raka nie czułam się tak przerażona. To jest straszne i
nie służy mojemu zdrowiu.
-Uwierz Tande jest dziwny, często śpiewa różne ody
do kotleta, ale nic nie powie.
-Ja się boję i nie wiem czemu. Jestem po prostu
tym przerażona.-Powiedziałam wchodząc do kawiarni.
Byłam tu pierwszy raz z Danielem na kawie.
Zamówiliśmy z Forfangiem kawę i usiedliśmy do stolika.
-Rozstania nie są przyjemne. - Powiedział
łapiąc mnie za rękę, jakby chciał w ten sposób dodać otuchy.
-Życie jest mało przyjemne.- Stwierdziłam.- Myślę, że zrobię sobie przerwę Johann.
-Od życia?- Zaśmiał się niepewnie, ale
wcale nie było mu do śmiechu.
-Dokończę ten rok i wyjadę do Stanów. Na razie
na rok, ale potem, kto wie jak życie się potoczy.
-Chcesz mnie zostawić?- Zapytał.- Nie
tylko mnie, ale rodziców, mnie, Daniela, mnie i resztę znajomych?- Zaczął
oburzony.
-Chcę odpocząć. Zacząć gdzieś na nowo.
-Chcesz uciec.- Powiedział i trafił w
punkt, bo chciałam. - Za dobrze Cię znam Róża.- Mam rozumieć, że jakoś zaczęłaś
się przygotowywać do tego wyjazdu, bo nie rzucasz słów na wiatr?
-Wzięłam już wszystkie potrzebne papiery,
żebym mogła jechać na wymianę. Powoli muszę zacząć je wypełniać.
-Co musiałoby się stać, żebyś nie chciała
wyjechać? -Śledził każdy mój ruch, podczas gdy kelnerka podawała nam nasze
zamówione wcześniej kawy.
-Nie wiem. Musiałabym poczuć, że chcę tu
zostać. Chociaż myślę, że w mojej obecnej sytuacji najlepiej będzie jak zmienię
na trochę środowisko.
-Ale nie ma jeszcze 100% decyzji?
-Nie wiadomo, czy przyjmą mnie na program.
-Może zachowam się jak egoista, ale
chciałbym, żeby Cię nie przyjęli.
- Zmieńmy temat na jakiś weselszy.
-Chyba nie mamy weselszych tematów.
Staliśmy się zdołowani i starzy.-Powiedział, chociaż wreszcie w jego głosie
można było wyczuć odrobinę ciepła.
-Nie lubię jak jesteś smutny.-Stwierdziłam.
-Ja też nie lubię, gdy ty jesteś
smutna.-Odpowiedział
Siedziałam z Johannem jeszcze trochę na kawie, a
potem wróciłam na piechotę do domu, bo musiałam się przewietrzyć.
Dochodząc zobaczyłam samochód Daniela stojący na
ulicy. Chciałam wejść niezauważona do domu, nie zwracając wcale uwagi na jego wóz.
Niestety, gdy otwierałam bramkę Tande wysiadł z samochodu.
Każdy powinien mieć tak przejebane...
-Rose musimy porozmawiać.
-Nic nie musimy. - Odpowiedziałam.
-Musiałem sobie to wszystko poukładać.
-Zrozumiałeś, chociaż?- Zapytałam zamykając bramkę
przed nim.
-Nie, nadal tego nie pojmuję.
-Więc, co tu robisz?- Prychnęłam.
-Bo chcę to zrozumieć, a mogę zrozumieć to tylko dzięki
tobie.
-Gdybyś wiedział o mnie trochę ,to byś zrozumiał,
ale my nic o sobie nie wiemy.
-Ale Cię kocham.
-Nie możesz mnie kochać skoro mnie nie znasz. Nie
możesz kochać obcego.-Powiedziałam nadal stojąc za zamkniętą bramką.
-Przecież nie jesteś dla mnie obca.
-Daniel nie wiesz kiedy mam urodziny, nie znasz
moich znajomych, nie wiesz jaki jest mój ulubiony kolor, co chce w życiu robić,
nic nie wiesz.
-Ale chcę się dowiedzieć.-Powiedział I wrócił po
coś do samochodu.
Wyjął z niego wielki bukiet czerwonych róż.
-To dla Ciebie.-Wyciągnął w moją stronę rękę z
kwiatami.
-Czemu mam Ci mówić o wszystkim skoro ty ciągle
milczysz? Czemu mam Ci mówić o Hilde, czemu mam Ci opowiadać, co mnie
zmieniło, a ty? Nadal będziesz chciał zachować wszystko dla siebie.
-Tak jest lepiej.-Nadal miał wyciągnięta rękę z
kwiatami.
-Dla kogo Daniel?
-Dla Ciebie i....
-Przede wszystkim dla Ciebie.-Powiedziałam.- Ja
bym to jakoś zniosła. Myślałam, że ja należę do tych tchórzliwych, ale nie
znałam Ciebie.
-To bolało.-Powiedział i opuścił w końcu
rękę z kwiatami.
-Jak powiedziałeś, że mam wyjść z Twojego
mieszkania po tym jak Ci powiedziałam też bolało. Byłeś pierwszą osobą,
której o tym powiedziałam. Nikt nie wie. To dla mnie sporo znaczyło....
-Wiem i przepraszam, nikt się przecież nie dowie.
-Powiedział i znów wyciągnął rękę z kwiatami uśmiechając się.-To na
przeprosiny.
- Daniel ja nie mogę z Tobą być. Dużo nad tym
myślałam i nie znam Cię tak jak powinnam. Mam
straszny chaos w głowie.
-Ale ja wiem, że chcę być z Tobą.
-Nie mów tak, bo ty też mnie nie
znasz.-Powiedziałam.- Zależy mi na Tobie Daniel. Cholernie. Wiesz przecież, że
gdyby tak nie było to nigdy byś się nie dowiedział o Tomie, ale niektóre
decyzję podjęliśmy za szybko i chciałabym je cofnąć.
-Chcesz ze mną zerwać?- Zapytał się zmieszany.
-Ty ze mną zerwałeś.- Mruknęłam.
-Ale wiesz, że nie chcę żebyśmy byli oddzielnie po
prostu potrzebowałem czasu.- Zaczął się tłumaczyć.
-Ja też potrzebuje czasu i chce się z Tobą
spotykać, ale tak żeby sie poznać, potem oboje stwierdzimy czy to ma sens czy
nie jak dobrze się poznamy.- Powiedziałam otwierając bramkę.
-Czy
ty mi proponujesz coś bez zobowiązań?- Zaczął się śmiać.
-Wiem,
że oboje potrzebujemy czasu, żeby ogarnąć czy coś do siebie czujemy. Zresztą
najpewniej wyjadę na rok z Norwegii, a potem, kto wie czy wrócę.
-To
przeze mnie? -Zapytał się.
-Nie,
ale jeśli nadal chcesz to pozwól się temu toczyć samoistnie. Co będzie to
będzie. Chociaż zrozumiem, że nie chcesz skoro pewnie wyjadę. W każdym razie możesz
teraz zdecydować. Jeśli odejdziesz to nasz całkowity koniec. Jeśli
wejdziesz to zaczynamy od początku, ale tak na serio, bez pośpiechu. Decyzja
należy do Ciebie.- Zakończyłam i czekałam na jego ruch.
A gdy byłam niepewna jego wyboru, serce wyrywało
mi się z klatki piersiowej i cholera
Każdy powinien mieć tak przejebane.
_________
Hej! Wiem, że rozdział nie jest górnolotny, ale patrzcie xD Jest przed poniedziałkiem.
W sumie tylko dlatego, że jutro zaczynam pracować, ale ten rozdział to jakby prolog do pewnej rzeczy i no on musiał chyba być taki niejaki i wiem, że to nie jest górnolotne, ani nawet średniolotne xD, ale bardzo prosiłabym Was o wsparcie w komentarzach. To dużo dla mnie znaczy,
Hej.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze.
Blagam niech ona nie wyjezdza...Nie wiem nawet co powiedziec..
No nic czekam na dalszy rozwoj wydarzen z nadzieja ze wszystko sie ulozy.
Życze weny.
Pozdrawiam ;*
Czy każdy Daniel to taka sierota życiowa?
OdpowiedzUsuńNiech się chłopina ogarnie bo Róża mu ucieka. Może jeśli ona wyjedzie to on na poważnie zrozumie co traci.
Gdy ta wyjawiła mu swoją tajemnice o Hilde zachował się dziwnie, potem nie odzywa się a potem przychodzi z wiechciem i mówi że ją kocha. Serio Daniel jeśli chcesz z kimś być to też musisz się trochę otworzyć. Rose ma racje, jeśli tylko ona będzie szczera w tym związku a on dalej będzie lecieć w kulki to ich znajomość zakończy się bardzo szybko.
Niby fajnie, że Daniel przyjechał z tymi kwiatkami, ale co to da? Sam jest chodzącą tajemnicą, a o Rose chciałby wiedzieć wszystko. Poza tym zachował się niezbyt miło wobec niej, a do tego dołóżmy jeszcze to, że dziewczyna właśnie przez niego chce wyjechać... Oh, Danny, weź się chłopcze ogarnij, bo stracisz fajną dziewczynę i jeszcze zgłupiejesz od tych swoich tajemnic :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;*
Odkryłam Twojego bloga niedawno. Super mi się czyta. Bardzo się cieszę, że rozdziały pojawiają się regularnie. Nie mogę się doczekać, co zaserwujesz nam w kolejnym :))))) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNo to już jakiś przełom w ich relacjach, dobrze że się pojawił i przeprosił. To już jakiś początek, w zasadzie nie najgorszy. Relacja Rose z Johannem jest za to dość dziwna, a przynajmniej ja tak to widzę. Niby się przyjaźnią, ale zdaje mi się, że on chciałby czegoś więcej i trochę mnie zaskoczyło to, że jednak są z Celiną razem, po tym jak go paskudnie oszukała. No ale skoro określiłaś ten rozdział wstępem do czegoś ważniejszego to ja już wypatruję kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Przesyłam wirtualne wsparcie <3
OdpowiedzUsuńCoraz bardziej ich nie ogarniam xD Kwiatki kwiatkami, ale "ja chcę wiedzieć o Tobie wszystko, jednak Tobie nic nie powiem".. Słabo, Tande, słabo :/
Brawa dla Rose za pomysł, żeby najpierw poznali się lepiej, a potem zdecydowali, czy chcą w ogóle ze sobą być. Jak dla mnie ich związek zaczął się duuuużo za wcześnie i duuuużo za szybko.
Jestem ciekawa, do czego ten rozdział był wstępem, więc czekam z niecierpliwością na nexta! ;)
Genialne!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy mogę się zareklamować, ale dopiero zaczynam.
Zapraszam do mnie na Petera Prevca i Dianę:
http://ibleedwhenifalldown.blogspot.com/
Coś nowego, chciałabym by było inne niż wszystko...
Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńRozdziały są co poniedziałki :P
Usuń